Co najmniej 25 osób zginęło w wyniku powodzi w argentyńskiej La Placie. Na skutek ogromnych opadów pod wodą znalazło się już pół tego miasta. Konieczna była ewakuacja ponad 2 tysięcy osób.
W ciągu zaledwie dwóch godzin w zamieszkanej przez 900 tysięcy osób La Placie spadło 400 milimetrów deszczu. To spowodowało ogromne podtopienia i problemy z energią elektryczną w większości dzielnic. Zalana została też największa rafineria w kraju, należąca do firmy naftowej YFP. Wybuchł tam pożar, którego gaszenie zajęło służbom wiele godzin. Sytuację udało się opanować, ale mimo to rafineria nie wróciła do normalnej pracy.
Możemy potwierdzić, że jest co najmniej 25 ofiar śmiertelnych. Gdy woda zaczęła opadać, odsłoniła zwłoki - powiedział na konferencji prasowej gubernator prowincji Buenos Aires Daniel Scioli. Nigdy czegoś takiego nie widziałem - dodał, komentując tragiczną sytuację w mieście.
Służby podały, że wiele osób utonęło, próbując schronić się w samochodach w podmiejskiej dzielnicy Tolosa. Podkreśliły też, że teraz zajmują się przede wszystkim ratowaniem tych mieszkańców miasta, którzy schronili się na dachach domów i na drzewach.
(mn)