Ława przysięgłych sądu w Saint Helier na Jersey uznała w piątek, że 31-letni Damian R. jest winien "zabójstwa z winy nieumyślnej" sześciu osób - żony, jej przyjaciółki, teścia i trojga dzieci - ale oczyściła go z zarzutu morderstwa. Polak twierdzi, że krótko przed zabójstwem dowiedział się o romansie żony oraz że w chwili zbrodni był zamroczony i że słyszał głosy.
Damian R., gdy usłyszał werdykt ławy przysięgłych, nie okazał emocji. Wcześniej przyznał się do zabójstwa, ale nie do z góry zaplanowanego morderstwa. Twierdził, że na krótko przed zabójstwem dowiedział się, iż żona ma pozamałżeński romans. Tłumaczył, że był zamroczony i nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi.
Biegły psychiatra powiedział sądowi, że R. czuł się "osaczony przez głosy, które słyszał w głowie". Badając go w pięć dni po zabójstwie, nie rozpoznał u niego psychozy, ale później, po powrocie R. ze szpitala w Broadmoor zaobserwował, że oskarżony był w dużym stresie i nie radził sobie z owymi głosami. Innego zdania był prokurator, który twierdzi, że przed popełnieniem seryjnego zabójstwa zachowanie Polaka nie odbiegało od normy. Sąd wyda wyrok w sprawie 29 października.
Zabójstwo w Saint Helier, gdzie małżeństwo R. mieszkało od 2005 r., wstrząsnęło mieszkańcami Jersey w sierpniu 2011 roku. Dochodzenie trwało kilkanaście miesięcy, R. był badany przez psychiatrów i wymagał leczenia, ponieważ sam siebie poranił. Jego ofiary to 30-letnia żona Izabella, dwoje dzieci: 5-letnia Kinga i 2-letni Kacper, 56-letni teść Marek G., 34-letnia przyjaciółka żony i jej córka, 5-letnia Julia.
Gdy żona przyznała, że poznała innego mężczyznę, R. usiłował targnąć się na swe życie, upijał się i szukał przygodnych kontaktów z kobietami. Zabójstwa dokonał kuchennym nożem, na krótko po tym, gdy wraz z rodziną wrócił z wakacji w Polsce. W dniu zabójstwa pił whisky, ale poziom alkoholu w jego krwi nie wskazywał na to, by był pijany.