Policja nie przesłuchała jeszcze 30-latka podejrzanego o zasztyletowanie 6 Polaków na wyspie Jersey. Wśród ofiar jest trójka dzieci. Po próbie samobójczej mężczyzna cały czas przebywa w szpitalu. Jego stan jest stabilny, ale działanie leków uspokajających uniemożliwia przesłuchanie.
Policja zdołała natomiast przesłuchać wielu świadków tragicznych wydarzeń z St. Helier. W tym także sąsiadów, którzy zaalarmowani okrzykami, próbowali ratować ofiary. Na Jersey przybyli z Londynu patolodzy pracujący dla ministerstwa spraw wewnętrznych, którzy przeprowadzą sekcję zwłok ofiar.
Małopolska policja przesłuchała wczoraj w Nowym Sączu najbliższą rodzinę Polki, która została zamordowana na Jersey - dowiedział się reporter RMF FM Maciej Grzyb. Odpowiedzi na pytania policjantów zostały przekazane do Wielkiej Brytanii. Sprawca masakry został już formalnie aresztowany.
Policja nie zdradza, o co pytano bliskich. Wiadomo jedynie, że kobieta i jej mąż kilka lat temu wyjechali z Polski w celach zarobkowych. To właśnie mężczyzna jest podejrzewany o zamordowanie sześciu osób - w tym swojej żony, dwójki małych dzieci i teścia.
W poniedziałek wieczorem odprawiono specjalną mszę dla polskiej społeczności. W ratuszu wyłożono księgę kondolencyjną. Mszę po polsku odprawił w katolickim kościele pw. Najświętszej Maryi Panny w miejscowości Saint Martin ksiądz Stanisław Adamiak. Powiedział, że osobiście nie znał zamordowanych osób, ale ma świadomość, że wśród wiernych byli ich przyjaciele. Nie jest istotne, czy chodzi o Anglików, Polaków czy Portugalczyków. Strata życia jest zawsze wielką tragedią - mówił duchowny. - Modlimy się, nic więcej nie możemy zrobić.