"Jestem w Belgii chodzącym banerem Polski" - mówi 19-letnia Stasia Borginon, studentka akademii sztuki Sint Lukas w Brukseli, a prywatnie córka naszej korespondentki. Stasia należy do pokolenia, urodzonego już po wejściu Polski do Unii Europejskiej, które mieszkając za granicą, nie ma kompleksów, nie wstydzi się swoich korzeni, a wręcz eksponuje je na każdym kroku. Także w tworzonej przez siebie sztuce.
Absolutnie czuję się polską patriotką, jestem bardzo dumna z tego, że jestem przynajmniej pół Polką - mówi Stasia Borginon.
Jeszcze kilka lat starsze ode mnie koleżanki mieszkające w Belgii czy Holandii Polki, czy pól Polki nie mówiły głośno po polsku na ulicy, albo słabo znały język. Miały jakiś dziwny wstyd, którego nie rozumiem i uważam za tragedię. Ja zawsze się przedstawiam jako Polka, czy pól Polka. Nawet, gdy pracuję jako studentka w sklepie z komiksami Het Besloten Land w Leueven, to częstuję klientów polskimi cukierkami, rozdaję ptasie mleczko, wspominam o pysznym polskim jedzeniu - tłumaczy Stasia.
Jej duma z pochodzenia spotyka się ze zrozumieniem lokalnej społeczności.
Polecam polskie książki np. Wiedźmina i zapraszam do Polski. Akceptuje to moja szefowa, właścicielka księgarni i docenia tą wielokulturowość. Czasami zdarzy mi się obsłużyć klientów nie tylko po flamandzku, angielsku czy francusku, ale i po polsku. To przecież wartość dodana. Jestem chodzącym banerem Polski i to kocham - podkreśla z dumą.
Dodaje także, że śledzi polskie media społecznościowe, by mieć kontakt z żywym językiem polskim używanym przez młodych. Po polsku rozmawia też oczywiście w domu. Gdy przyjeżdżam do Polski, nie czuję się inna, łapię żarty, znam memy, mówię tym samy slangiem, co moi rówieśnicy w kraju - tłumaczy Stasia.
We flamandzkiej szkole średniej, gdy trzeba było przygotować esej czy wygłosić referent na dowolny temat, to wybierałam zawsze temat związany z Polską. Pod koniec szkoły moja praca była poświęcona zbrodni w Katyniu, nie tylko dlatego, że Rosjanie zamordowali tam mojego pradziadka, ale także dlatego, żeby Belgowie o tym w ogóle się dowiedzieli i o tym pamiętali. Bo nie jest to zbyt znana historia - przyznaje córka naszej korespondentki w Brukseli, dodając, że w ramach prezentacji o Katyniu przygotowała 20-minutowy filmik z wywiadami i archiwaliami.
Stasia jest artystką. Dlatego też pewnie czuje się w opowiadaniu o swoich korzeniach poprzez sztukę. Stąd Baba Jaga - postać, którą Stasia wykorzystuje jako motyw przewodni swojej twórczości.
Stworzyłam własną postać, trochę moją personifikację biorąc słowiański mit Baby Jagi. Stworzyłam ją podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdy byłam wściekła, zła, rozszarpana, smutna. Potrzebowałam wówczas tej postaci, żeby wyrazić swoje emocje w bardziej artystyczny, niedosłowny sposób. I Baba Jaga ze mną pozostała - mówi artystka.
Stasia przyznaje, że inspirowała ją także trylogia Henryka Sienkiewicza.
Oglądałam oczywiście wówczas filmy, był moment, gdy robiłam linoryty postaci z Trylogii. Fascynują mnie stroje z tamtej epoki. Uwielbiam także "Wiedźmina" Sapkowskiego i oczywiście fascynuję się grą. Kocham także polski folklor. Muzeum Etnograficzne na Kazimierzu w Krakowie jest moim najbardziej ulubionym muzeum spośród wszystkich, które widziałam w Europie. Nie ma pobytu w Krakowie bez odwiedzenia tego muzeum. Sala, gdzie są wystawione stroje ludowe to moja inspiracja. Siadam wówczas i rysuję, czasem z polskimi przyjaciółmi. A odkąd odwiedziłam Zalipie, to każda moich z rysowanych chatek ma udekorowane kwiatami ściany. To temat, który wraca - wyjaśnia Stasia Borginon.