Polonia brazylijska, druga na świecie pod względem liczebności, jest fascynującym przykładem historii migracji, integracji i wpływu wielu pokoleń Polaków na kulturę tego największego państwa Ameryki Południowej. O tym, jak Polacy znaleźli się w Brazylii, ich zasługach i tradycjach w rozmowie z RMF FM opowiada Marek Makowski, prezes Towarzystwa Polsko-Brazylijskiego, a niegdyś konsul generalny RP w Kurytybie.

Obchodzone w poniedziałek Narodowe Święto Niepodległości to idealny moment, by wspomnieć Polonię, czyli Polaków mieszkających za granicami naszego kraju. Choć nie ma wątpliwości, że najliczniejsza jest Polonia amerykańska, to mało kto wie, że na drugim miejscu plasuje się Polonia brazylijska.

Marek Makowski poinformował, że strona rządowa ocenia liczebność Polonii brazylijskiej na 2 miliony, jednak są szacunki, według których jest to nawet 5 milionów. Natomiast my wiemy, że od 1869 r. do końca II wojny światowej do Brazylii wyemigrowało ok. 200 tys. osób - powiedział rozmówca reportera RMF FM Michała Radkowskiego, dodając, że wśród Polonii był duży przyrost naturalny - w latach 1940-1980 przeciętna polonijna rodzina miała aż dziesięcioro dzieci.

Oczywiście, trzeba uwzględnić też fakt, że wiele osób spośród Polonii pomieszało się z przedstawicielami potomków imigrantów niemieckich, włoskich, portugalskich, a ojciec polskiej emigracji Edmund Saporski jako pierwszy dał przykład, bo ożenił się z brazylijską Indianką i jego potomkowie noszący nazwisko Saporski mają bardzo często rysy indiańskie, a do tego niebieskie oczy - powiedział prezes Towarzystwa Polsko-Brazylijskiego. Ale rodzina Saporskich, muszę to powiedzieć, dumnie dzierży polonijność w sobie, mimo że tego mieszania przez tyle pokoleń - bo to już siódme pokolenie - było bardzo dużo - dodał.

Skąd Polacy wzięli się w Brazylii?

Obecność Polonii w Brazylii, zwłaszcza tak licznej, może dziwić, wszak między krajem nad Wisłą a największym państwem Ameryki Południowej jest w linii prostej ponad 8 tys. km, a trzeba pamiętać, że Polacy emigrowali w czasach, gdy połączeń lotniczych albo nie było, albo mogli sobie na nie pozwolić nieliczni.

Historia polskiej emigracji do Brazylii zaczyna się od wspomnianego już Edmunda Saporskiego, który - uciekając przed służbą w armii pruskiej - znalazł schronienie w Brazylii. Kiedy przekonał się, że w Brazylii jest ziemia, że w Polsce wieś jest przeludniona (...) i dostał zapewnienie z dworu cesarza Brazylii Piotra II, że Polacy, jeżeli przyjadą, dostaną ziemię, (...) zaczął pisać listy do swoich znajomych, do rodziny w Starych Siołkowicach (tam się urodził; miejscowość w woj. opolskim - przyp. red.) i te listy przyniosły skutek. W 1869 r. do Brusque (tam mieszkał - przyp. red.) przyjechała pierwsza zorganizowana grupa Polaków - tłumaczył Marek Makowski w rozmowie z RMF FM.

Jak Edmund Saporski napisał list do swoich znajomych i rodziny, zachęcając ich do przyjazdu do Brazylii, tak i oni zaczęli pisać do swoich znajomych i wzrost liczby Polaków w Brazylii - jak stwierdził prezes Towarzystwa Polsko-Brazylijskiego - stał się geometryczny.

Tych osób przyjeżdżających było coraz więcej. Dodatkowo jeszcze trzeba dodać, że po Europie krążyli zatrudnieni przez rząd brazylijski przedstawiciele, którzy rozdawali ulotki prezentujące Brazylię jako kraj bardzo dostatni, gdzie chleb rośnie na drzewach - dodał, precyzując, że nie chodzi o rosnący na drzewach chleb, a o roślinę zwaną "chlebowcem właściwym".

By jeszcze bardziej zachęcić Europejczyków do przyjazdu do Brazylii, na ulotkach pisano również, że brazylijskie ulice nie potrzebują latarni, bo brylanty leżące wzdłuż ulic rozświetlają je w nocy. Wspominano, że Brazylia to kraj perspektywiczny, rozwijający się, gdzie na wszystkich czeka ziemia i dom.

Rzeczywistość okazała się brutalna

Rzeczywistość nie była jednak tak wspaniała, jak opisywali to Brazylijczycy. Marek Makowski powiedział, że choć tamtejszy rząd opłacał statek, to płynęło się trzy tygodnie w klasie piątej, czyli blisko maszynowni, gdzie były bardzo trudne warunki.

Osoby podejmujące decyzję o emigracji (...) przyjeżdżały do Brazylii i tą ziemią obiecaną był las do wykarczowania. Nie było domów, trzeba było je zbudować. Po wybudowaniu domów, trzeba było zbudować kaplicę, (a następnie) szkołę, bo większość emigrantów w tamtych czasach była analfabetami. To byli najbiedniejsi w Polsce chłopi, czyli analfabeci - opisywał były konsul generalny RP w Kurytybie.

Co ważne, Polacy - choć nie mieli łatwo - postanowili zrobić wszystko, by osiągnąć w nowym kraju sukces. Oni postanowili, że jeżeli już podjęli trud emigracji, (...) to co najmniej po to, żeby ich dzieci nie były analfabetami, więc zaraz po kaplicy następna była szkoła - powiedział Marek Makowski, dodając, że Polonia w Brazylii miała wielki wpływ na rozwój szkolnictwa brazylijskiego w trzech południowych stanach tego kraju. W 1938 roku (...) w Brazylii istniało 346 polskich szkół, (...) w których uczyło się kilkadziesiąt tysięcy polskich dzieci - dodał.

Z czasem, głównie w okresie międzywojennym, do Brazylii zaczęła przyjeżdżać inteligencja. Dzięki migracjom wewnętrznym i awansowi społecznemu, Polacy zaczęli odgrywać coraz ważniejszą rolę w różnych aspektach życia brazylijskiego, m.in. w sądownictwie. Marek Makowski podkreślił, że Polacy wnieśli znaczący wkład w rozwój brazylijskiego rolnictwa, kolejnictwa (byli pionierami w budowie kolei w Brazylii) oraz kultury.

Postaci takie jak Zbigniew Ziembiński, Jan Żak czy Brunon Lechowski zrewolucjonizowały brazylijski teatr, rzeźbę i malarstwo, a rodzina Morozowiczów miała ogromny wpływ na muzykę poważną. Polacy przyczynili się również do rozwoju brazylijskiej reklamy, tworząc kampanie, które na stałe wpisały się w historię brazylijskich mediów.

Brazylia jest dumna ze swojej wieloetniczności. Uważa, że potomkowie Polaków, Niemców czy Włochów wnoszą bardzo wiele do kultury brazylijskiej, że ona jest piękniejsza przez to wymieszanie, poprzez tę piękną mozaikę kulturalną, którą tworzą właśnie potomkowie emigrantów europejskich i również afrykańskich, bo oni przecież stanowią ponad 50 proc. społeczeństwa brazylijskiego - zauważył rozmówca RMF FM.

Jak i kiedy świętuje Polonia brazylijska?

Marek Makowski poinformował, że Polonia brazylijska świętuje głównie 2 maja (tego dnia, oprócz Dnia Flagi, w Polsce obchodzony jest również Dzień Polonii i Polaków poza granicami kraju) i 3 maja, ale jak podkreśla prezes Towarzystwa Polsko-Brazylijskiego - Narodowemu Świętu Niepodległości również towarzyszą różnego rodzaju uroczystości. Główne organizacje polonijne współpracują w tej kwestii z Konsulatem Generalnym RP w Kurytybie.

Rozmówca RMF FM przyznał, że w Brazylii nie ma - tak jak w Stanach Zjednoczonych - zwyczaju marszów polonijnych. Chciałbym tutaj podkreślić, że wielką krzywdą wobec Polonii brazylijskiej było to, że przez wiele lat była ona postrzegana w Polsce przez pryzmat Polonii amerykańskiej - powiedział.

Polonia brazylijska w żaden sposób nie może być porównywana do Polonii w USA. Polonia w USA jest samowystarczalna; jest to Polonia, która nie była prześladowana, która ma poziom życia powyżej średniej obywateli w USA. Polonia w Brazylii to byli właśnie ci analfabeci. USA nie przyjmowała analfabetów jako emigrantów, a Brazylia przyjmowała - zaznaczył.