Burmistrz Seulu ogłosił, że w mieście zamknięto ostatnią rzeźnię, w której zabijano psy. Tym samym w stolicy Korei Południowej przestano produkować psie mięso na sprzedaż.
Dzięki naszym wieloletnim staraniom udało się zamknąć wszystkie rzeźnie dla psów w Seulu - powiedział burmistrz tego miasta Park Won-soon. Chcemy, by Seul pozostał miastem wolnym od takich ubojni - zaznaczył. Dodał także, że chce całkowicie wyeliminować kontrowersyjne praktyki zabijania psów na mięso. W zeszłym tygodniu zamknięto łącznie osiem rzeźni.
Korea Południowa od dłuższego czasu walczy z procederem zabijania psów. W 2018 roku zamknięto największą w kraju psią rzeźnię w Seongnam. W lipcu z kolei został zamknięty mięsny targ w Busan - na tym słynnym rynku sprzedawcy trzymali żywe psy w klatkach, by na miejscu je zabijać.
Przeciwnikiem zabijania psów jest m.in. prezydent Korei Południowej Mun Dze In. W 2017 roku adoptował on kundla, przeznaczonego do uboju.
Wylicza się, że około dwa miliony psów w Korei Południowej jest hodowanych na ubój. Konsumpcja jednak spada - jak wykazało badanie z 2017 roku, 70 proc. Koreańczyków nie je psiego mięsa. Tylko 40 proc. uważa jednak, że taka praktyka powinna zostać zakazana.
Projekt ustawy zakazującej zabijania tych zwierząt na mięso został przedstawiony w czerwcu. Ustawodawcy jednak jeszcze się nim nie zajęli.