Na niedzielnym szczycie UE-USA w Pradze możliwe będzie spotkanie gospodarza Białego Domu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i premierem Donaldem Tuskiem. Szef polskiego rządu twierdzi, że takie są – na dziś – ustalenia z Amerykanami. Zaznacza jednak, że jeśli na miejscu okaże się, że rozmowa musi przebiegać w cztery oczy, to on ustąpi miejsca Kaczyńskiemu.
Jak ustalił reporter RMF FM Paweł Świąder, polskie władze czekają obecnie na oficjalne potwierdzenie od Amerykanów spotkania Obama-Tusk-Kaczyński. Termin spotkania polskiego premiera z Barackiem Obamą został potwierdzony już wcześniej, ale harmonogram musi zostać ustalony ponownie po tym, jak okazało się, że na szczyt do Pragi wybiera się również prezydent Lech Kaczyński.
W rozmowach polskich polityków z Barackiem Obamą z pewnością pojawi się kwestia instalacji w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Lech Kaczyński zapowiadał w tym tygodniu, że będzie chciał poruszyć ten temat w rozmowie z amerykańskim prezydentem. Donald Tusk oświadczył natomiast, że nie zamierza ponaglać strony amerykańskiej w sprawie instalacji tarczy. Nie będziemy natarczywi, jeśli chodzi o ponaglanie Stanów Zjednoczonych w sprawie tarczy. Precyzyjnie określiliśmy nasze warunki i większość warunków polskiej strony została spełniona we wstępnych umowach i rozmowach - powiedział szef rządu. Jak dodał, teraz wypada tylko czekać na stanowisko amerykańskie.
Premier zaznaczył również, że być może Barack Obama będzie miał bardziej wyklarowane stanowisko w sprawie instalacji tarczy w Polsce i Czechach po szczycie NATO w Strasburgu. Ale to nie jest "być albo nie być" dla Polski. Źle robią ci politycy, którzy chcą wmówić sobie i innym, że bezpieczeństwo i przyszłość Polski zależy wyłącznie od tego, czy instalacja amerykańska znajdzie się na naszym terytorium, czy nie - podkreślił.
W sprawie spotkania Baracka Obamy z przedstawicielami polskich władz wypowiedział się także w Kontrwywiadzie RMF FM wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Witold Waszczykowski. Jego zdaniem, po stronie polskiej decydujący głos podczas spotkania w składzie Obama-Kaczyński-Tusk powinien mieć prezydent Kaczyński. Zwykle w rozmowach z prezydentem, jeśli delegacji polskiej przewodniczy prezydent, to on jest przedstawicielem państwa i powinien on być. Natomiast być może, jeśli dojdzie do rozmowy w szerszym gronie z udziałem premiera, to zakładam, że premier też będzie miał możliwość zabrać głos - skomentował Waszczykowski: