Trawler "Sparta" utknął na Morzu Rossa u wybrzeży Antarktydy. 11 dni temu rosyjska jednostka zderzyła się z górą lodową. Teraz w uszkodzonym kadłubie odkryto drugą dziurę.
Według nowozelandzkiego koordynatora akcji ratowniczej Mike'a Roberts'a, nowa dziura nie stanowi bezpośredniego zagrożenia, ale na razie nie można jej załatać. Woda, która przedostała się przez nią do środka statku, zalała jedynie niewielkie, zamknięte pomieszczenie.
"Sparta" zderzyła się z górą lodową 16 grudnia, w odległości około 3700 km od Nowej Zelandii. Dopiero wczoraj do trawlera dotarł wynajęty przez jego właściciela południowokoreański lodołamacz "Aaron". Teraz mechanicy pracują nad przywróceniem "Sparcie" zdolności do żeglowania. Mają nadzieję, że jutro statek uda się uruchomić.
Po kolizji z górą lodową trawler zaczął nabierać wody. 32-osobowa załoga - 15 Rosjan, 16 Indonezyjczyków i Ukrainiec - cały czas wypompowuje wodę. Za burtę wyrzucono część złowionych tuńczyków - wszystko po to, żeby odciążyć statek.
Z pomocą załodze przyszli Nowozelandczycy. Z samolotów zrzucili materiały niezbędne do załatania dziury w kadłubie i agregaty do wypompowywania wody z ładowni.