Kijów poinformował oficjalnie, że trwają rozmowy z Rosjanami w sprawie ewakuacji z zakładów Azowstal w Mariupolu. Chodzi o 60 osób - najciężej rannych żołnierzy i medyków.
Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk podkreśla, że negocjacje są "bardzo trudne".
W podziemiach kombinatu metalurgicznego chroni się kilkuset rannych żołnierzy, policjantów i strażników granicznych, jednak Rosjanie kategorycznie odmawiają zwolnienia wszystkich. Dlatego - jak dodała wiceszefowa ukraińskiego rządu - trwają rozmowy nad ewakuacją tych, którzy są w najcięższym stanie.
Przypomnijmy, że na początku tygodnia Kijów zaproponował Rosjanom wymianę rannych na rosyjskich jeńców. Moskwa jednak odmówiła. Rosjanie nie zgodzili się też na ewakuację ukraińskich żołnierzy morzem do neutralnego kraju - o co zabiegała Turcja.
Okupanci po ewakuacji około 300 cywilów z zakładów Azowstal oświadczyli, że mają teraz "wolną rękę" w działaniach wobec obrońców Mariupola.
Od kilku dni, poza intensywnymi ostrzałami i bombardowaniami kombinatu, Rosjanie podejmują próby lądowego szturmu.
Jeden z ukraińskich policjantów, który przebywa z wojskowymi w podziemiach kombinatu w Mariupolu, nagrał dziś odpowiedzi na pytania zadane przez ukraińskich dziennikarzy. Z jego relacji wynika, że 200 rannych żołnierzy chroniących się w zakładach Azowstal jest w stanie zagrażającym życiu.
Policjant relacjonuje, że na ukończeniu jest woda. Co pewien czas grupa wychodzi w poszukiwaniu wody technicznej, która musi też wystarczyć na potrzeby szpitala. To pomieszczenie wielkości szkolnej hali sportowej - opisuje funkcjonariusz.
Jest tam kilkadziesiąt łóżek, pozostali mają miejsce na ziemi. Jeden przy drugim... Ranni wojskowi leżą na podłodze na roboczych ubraniach pracowników Azowstalu - relacjonuje. Dziś - jak dodał - był świadkiem operacji: Leży wojskowy. Ma ranę nogi wielkości piłki tenisowej. Nie ma środków znieczulających, więc w usta włożono mu pasek. On bardzo głośno krzyczy, a dwaj lekarze starają się opatrzyć ranę, jednak im się to nie udaje, bo żołnierz się rzuca.
Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował, że Rosjanie atakują nie tylko żołnierzy ukraińskich w Azowstalu, ale i ich rodziny.
Wczoraj okupanci upowszechnili w mediach społecznościowych kontakty (telefony i profile) narzeczonych i żon naszych obrońców - napisał Andriuszczenko na serwisie Telegram.
Sytuacja humanitarna w Mariupolu jest katastrofalna. Według ostrożnych szacunków w mieście mogło dotychczas zginąć ponad 20 tys. mieszkańców.