Radziecki generał obala wersję lansowaną przez generała Wojciecha Jaruzelskiego, że stan wojenny musiał zostać wprowadzony, bo groziła nam interwencja wojsk sowieckich. "Nie było takich planów, to wymysły. Planów wkroczenia do Polski w Przykarpackim Okręgu Wojskowym nie było, służyłem tam wówczas, nikt tego nie przygotowywał" - mówi w rozmowie z naszym korespondentem w Rosji Władimir Dudnik, w 1981 roku generał-major w sztabie Przykarpackiego Okręgu Wojskowego we Lwowie. Przemysław Marzec jest jedynym polskim dziennikarzem, który z nim rozmawiał. W Polsce można w wielu publikacjach przeczytać, że właśnie generał Dudnik był jednym z tych, którzy w radzieckiej armii planowali interwencję sowiecką w Polsce.
Przemysław Marzec: Generał Wojciech Jaruzelski praktycznie do śmierci przekonywał, że gdyby nie on wprowadził stan wojenny, to zrobiłaby to armia radziecka. Może pan potwierdzić jego słowa?
Nie mogę tego potwierdzić, może i takie plany były u naszego rządu, ale my o tym nie wiedzieliśmy. U nas, w wojskach Przykarpackiego Okręgu, nad takimi planami nie pracowaliśmy.
Jeżeli doszłoby do interwencji, to wojska w których pan służył, brałyby w tym udział?
Jeżeli istniałby taki scenariusz, to bez wątpienia nasze wojska wzięłyby w tym udział. Jednak jeszcze raz podkreślę, niczego o tym nie wiedzieliśmy. Do Polski jeździliśmy nie dlatego, że przygotowywaliśmy interwencję, ale dlatego, że zgodnie z zasadami zimnej wojny, musieliśmy poznawać teatr działań wojennych.
Ale po co wchodzić z wojskami do Polski, skoro tam już była cała grupa wojsk radzieckich? Dlatego wkroczenia być nie mogło. Rolę Jaruzelskiego oceniam pozytywnie, on uratował Polskę, ale nasze stosunki z powodu historii zawsze były bardzo trudne i złożone, dlatego i on nie ustrzegł się tego. Opowiadał o wymyślonej groźbie radzieckiej interwencji. Te nasze trudne stosunki wpływają na oceny i poglądy wyrażane przez polskich wojskowych czy polityków.
O czym wówczas rozmawialiście w gronie wyższych oficerów, wiedzieliście co dzieje się w Polsce?
Byliśmy zaniepokojeni rozwojem sytuacji w Polsce.
My ten czas nazywamy festiwalem wolności.
Nie chcę oceniać i nie mogę oceniać tego, co myślą Polacy. Nie wiem, czy to był festiwal wolności. Wiem, że inaczej oceniamy historyczne fakty. Ocenialiśmy sytuację jako niebezpieczną. Niebezpieczną nie dla nas, ale dla Polaków. Jeżeli zrealizowane zostałyby te postulaty, z którymi występował Lech Wałęsa, to Polska znalazłby się w bardzo trudnej sytuacji. Chodzi mi o jego wezwania do konfrontacji ze Związkiem Radzieckim i wezwania do obalenia ustroju.
Co stałoby się, gdyby Jaruzelski przegrał, nie opanował sytuacji?
Mogło zdarzyć się wszystko. Jednak według naszych ocen Solidarność wówczas wygrać nie mogła.
(mal)