Paweł Antow, rosyjski biznesmen i deputowany organu ustawodawczego w obwodzie włodzimierskim, notowany niegdyś na liście "Forbesa", zmarł po upadku z trzeciej kondygnacji hotelu w Rayagada w Indiach. Wcześniej krytykował działania Rosji na Ukrainie - informuje niezależny portal Mediazona.

65-letni Antonow, w ostatnich latach jeden z najbogatszych rosyjskich urzędników, prawdopodobnie wypadł z hotelowego balkonu w niedzielę. Kilka dni wcześniej jego znajomy Władimir Bydanow, 61-letni biznesmen, zachorował w swoim pokoju "z powodu nadmiaru alkoholu" i zmarł w szpitalu - poinformowała Mediazona.

Lokalna policja zakwalifikowała śmierć Antowa jako samobójstwo. Konsul generalny Rosji w Kalkucie Aleksiej Idamkin, powiedział, że policja "nie widzi elementów kryminalnych" w żadnym z tych dwóch zgonów. Na stronie internetowej rady obwodowej we Włodzimierzu pojawił się nekrolog Antowa bez podania przyczyny śmierci.

"Wynik błędu technicznego"

W czerwcu na profilu Antowa w jednym z mediów społecznościowych pojawił się komentarz na temat ostrzału przez rosyjskie wojsko budynku mieszkalnego w Kijowie. "Prawdę mówiąc, niezwykle trudno jest nazwać to inaczej niż mianem terroru" - głosił ten wpis. 

Krótko później został usunięty, a Antow nazwał go "wynikiem błędu technicznego". "Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że jestem zwolennikiem prezydenta i patriotą mojego kraju, szczerze podzielam cele specjalnej operacji wojskowej (w ten sposób władze Rosji nazywają inwazję na Ukrainę - przyp. red.)" - napisał potem Antow.

Biznesmen należał do rządzącej partii Jedna Rosja. W 2018 i 2019 roku znalazł się na prowadzonej przez rosyjskie wydanie magazynu "Forbes" liście najbogatszych rosyjskich urzędników państwowych. W kolejnych latach nie był już notowany w tym rankingu.