W Trzebini w nocy pojawiło się kolejne zapadlisko – poinformował w mediach społecznościowych burmistrz tego miasta w Małopolsce, Jarosław Okoczuk. Nikt nie ucierpiał. We wtorek zapadlisko ma zostać zasypane.
"Drodzy Państwo, niestety życzenia "spokojnych świąt" się nie spełniły. W nocy przy ul. Górniczej pojawiło się kolejne zapadlisko" - napisał na Facebooku burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk.
Jak podał, nikomu nic się nie stało.
Według jego doniesień, dziura pojawiła się w ogrodzie przy jednym z domów. Teren ten został zabezpieczony przez służby.
Okoczuk informuje dalej, że we wtorek dziura ma zostać zasypana.
Ziemia na cmentarzu w Trzebini zapadła się już 20 września na terenie cmentarza. Dziura miała głębokość 10 metrów i średnicę ok. 20 metrów. Lej pochłonął 61 ciał zmarłych z 40 grobów. Po tym zdarzeniu nekropolia została zamknięta do odwołania. Zgodnie z opinią ekspertów Spółki Restrukturyzacji Kopalń, nie było możliwe przeprowadzenie na terenie cmentarza ekshumacji, dlatego zapadlisko zostało zasypane.
Badania terenu wokół zapadliska przy użyciu georadaru rozpoczęły się 22 września. Były one prowadzone na zlecenie Spółki Restrukturyzacji Kopalń - następcy prawnego Kopalni Węgla Kamiennego "Siersza". Docelowo miały one objąć 100 ha terenu w rejonie zagrożonym powstawaniem deformacji nieciągłych na obszarach płytkiego kopalnictwa byłej KWK "Siersza".
Burmistrz Jarosław Okoczuk przypomniał, że władze miasta nadal nie otrzymały odpowiedzi od SRK na pismo dot. wyników tych badań. "Przed świętami dotarło do mnie tylko pismo od SRK adresowane do wojewody (i do wiadomości UM) w którym pojawia się informacja, że dodatkowe badania mają zakończyć się na przełomie roku... jednak brak w nim konkretów" - poinformował burmistrz.
"Mam szczerą nadzieję, że obserwowana od tygodni bierność SRK nie doprowadzi do tragedii. Musimy jak najszybciej poznać wyniki, a spółka jak najszybciej musi przedstawić scenariusz działań i rozpocząć prace odwadniające, nie ma na co czekać" - podkreślił włodarz miasta.
Zapadliska w Trzebini to szkody pogórnicze spowodowane przez dawną kopalnię węgla kamiennego Siersza. Działała ona od połowy XIX wieku. Na początku eksploatacja prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej.
W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi.