Szwedzki parlament zdecydował, że w 2019 roku obowiązywać będzie budżet stworzony przez koalicję centroprawicy. To cios dla czerwono-zielonej koalicji, w której przodują Socjaldemokraci, którzy po wrześniowych wyborach chcą pozostać przy władzy.
Budżet konserwatywnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej oraz Chrześcijańskich Demokratów został przyjęty dzięki wsparciu nacjonalistów z ugrupowania Szwedzcy Demokraci. Dla Szwedów oznacza to od nowego roku m.in. obniżkę podatku dochodowego, ale dla ustępującego premiera socjaldemokraty Stefana Loefvena i ponownego kandydata na szefa rządu - ogromny problem.
To nie jest dobry budżet dla Szwecji (...). Nie można rządzić krajem na podstawie szkicu na serwetce - ocenił Loefven, oskarżając opozycję o powodowanie chaosu i działania na szkodę państwa.
W piątek w szwedzkim parlamencie odbędzie się głosowanie nad kandydaturą Loevfena na szefa rządu Partii Robotniczej - Socjaldemokratów oraz Partii Ochrony Środowiska - Zielonych. Po nieudanych negocjacjach poparcia odmówiły mu jednak dwa niewielkie centroprawicowe ugrupowania: Partia Centrum oraz Liberałowie, co oznacza, że Loefven poniesie porażkę.
Bez względu na to, kto ostatecznie zostanie premierem, będzie musiał opierać się na założeniach przyjętego już budżetu.
Szwecja ma problem ze sformowaniem rządu od wyborów parlamentarnych z 9 września. Jeśli w wyniku czterech parlamentarnych głosowań gabinet nie powstanie, automatycznie zostaną rozpisane przedterminowe wybory. Dotychczas formalnie odrzucono jedynie kandydaturę konserwatysty Ulfa Kristerssona, którego nieoczekiwanie obok Liberałów nie poparła także Partia Centrum.
Przyjęty przez parlament prawicowy budżet na 2019 rok znosi m.in. wprowadzony przez socjaldemokratów podatek ekologiczny, który pobierany jest od każdego biletu lotniczego, a także likwiduje bezpłatny wstęp do kilkudziesięciu muzeów państwowych. Większe nakłady mają zostać przeznaczone na policję w związku ze wzrostem przestępczości oraz wojsko.
(az)