Coraz więcej Polaków jest werbowanych do popełniania przestępstw w Szwecji. Docierają do nas nowe fakty na temat międzynarodowego gangu wykorzystującego ludzi do kradzieży.

Szwedzka gazeta „Aftonbladet” donosi o kolejnym takim przypadku. Dwaj Polacy – bracia, zostali przyłapani na kradzieży w sklepie spożywczym w miejscowości Boras na południu Szwecji. W ich samochodzie – jak pisze gazeta – policja znalazła listę z adresami sklepów oraz specjalną kamizelkę. Podszyta metalową folią pozwala oszukać urządzenia alarmowe, zamontowane w drzwiach sklepów.

Zobacz również:

Z naszych informacji wynika, że na terenie Szwecji i Norwegii działają grupy przestępcze, werbujące Polaków rzekomo do "legalnej" pracy w Skandynawii. Na miejscu okazuje się jednak, że zmieniają się zasady gry i są oni zmuszani do kradzieży - potwierdza ten proceder polski konsul generalny w Malmoe Gerard Pokruszyński.

Ludzie, którym udało się uciec, często nie odzyskali paszportów, na ich twarzach widać także ślady pobić – relacjonuje konsul. Opowiada również, że wiele z osób proszących polską placówkę o pomoc jest przerażonych – chcą, by konwojowano ich aż do momentu wejścia na pokład promu.

Ile jest tych osób, dokładnie nie wiadomo – przyznaje konsul. Można ich podzielić na trzy grupy. Ci, którym udało się uciec i przyszli do nas, do konsulatu. Ci od razu dostają pomoc od nas. Druga grupa to ci, którzy przyjęli te warunki i są łapani przez policję szwedzką. Trzecia grupa to ci, którzy po złapaniu przez policję nie mają ochoty na kontakt z ambasadą. Rozumiem - rzecz wstydliwa. I tej liczby nie znamy. Jego zdaniem, sprawdzaniem działalności firm powinny zająć się polskie władze. Mówi także, że sam proceder jest starannie ukrywany.