Ponad 80 osób zginęło, a ponad 160 zostało rannych w podwójnej eksplozji na uniwersytecie w syryjskim Aleppo. Do wybuchów doszło podczas pierwszego dnia egzaminów semestralnych. Od zamachu odcięli się zarówno rebelianci, jak i przedstawiciele reżimu w Damaszku.
Szef opozycyjnego Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rahman powiedział, że wśród ofiar eksplozji na uniwersytecie są studenci, ale też przebywający tam uchodźcy. Dodał, że nawet kilkudziesięciu rannych jest w stanie krytycznym.
Zarówno rebelianci, jak i przedstawiciele reżimu w Damaszku odcięli się od wybuchów. Rebelianci utrzymują, że eksplozje spowodowało bombardowanie prowadzone przez siły reżimowe. Tymczasem źródła wojskowe twierdzą, że wywołały je dwa pociski ziemia-powietrze wystrzelone przez rebeliantów, którzy omyłkowo trafili w uniwersytecki kompleks.
Oficjalna syryjska agencja Sana poinformowała o "dwóch pociskach rakietowych odpalonych przez terrorystów" w kierunku uczelni, znajdującej się w zachodniej części miasta.
W państwowej telewizji, która nie podała bilansu ofiar, pokazano film przedstawiający studentów wynoszących w pośpiechu książki z budynku po eksplozji. Przy kolejnym wybuchu kamera zatrzęsła się, a widoczni na nagraniu ludzie zaczęli biec.
Eksplozje zniszczyły wydział sztuk pięknych i architektury. Tamtejszy uniwersytet działa od połowy października mimo walk trwających w mieście.