Samolot pasażerski indonezyjskich linii Lion Air runął do Morza Jawajskiego kilkanaście minut po starcie z lotniska w Dżakarcie - poinformowała indonezyjska służba ratunkowa. "Możemy potwierdzić, że utracono kontakt z maszyną" - powiedział rzecznik linii Lion Air. Na pokładzie było 189 osób. Prawdopodobnie nikt nie przeżył. Na razie jednak nie ma oficjalnego potwierdzenia tej informacji. Nie wiadomo również, czy na pokładzie samolotu byli obcokrajowcy. Wiadomo natomiast, że prezydent i szef rządu Indonezji Joko Widodo kazał komisji ds. bezpieczeństwa transportu rozpocząć śledztwo w sprawie katastrofy.

Maszyna leciała do miasta Pangkal Pinang na wyspie Bangka, w pobliżu Sumatry. Około 13 minut po starcie z lotniska w Dżakarcie Boeing 737 MAX 8 zginął z ekranów radarów. Utracono też kontakt radiowy z załogą samolotu.

Według rzecznika indonezyjskich służb żeglugi tuż przed utratą kontaktu załoga maszyny prosiła o powrót na lotnisko. "Kontrola ruchu lotniczego zezwoliła na to, ale zaraz potem utraciła kontakt z maszyną" - poinformowano.

Przed godziną szóstą naszego czasu pojawiły się doniesienia, że służby ratunkowe i poszukiwawcze dotarły na miejsce katastrofy.

Wrak spoczywa na głębokości około 35 metrów. Znaleźliśmy już kamizelki ratunkowe, telefony komórkowe, książki i fragmenty maszyny - powiedział przedstawiciel Narodowej Agencji Poszukiwań i Ratownictwa.

Lion Air to tanie indonezyjskie linie lotnicze, założone w 1999 roku. Przewoźnik dysponuje nowoczesnymi maszynami Boeinga i Airbusa. Samoloty linii Lion Air obsługują głównie połączenia krajowe. 

Pilot i drugi pilot maszyny, która runęła, zgromadzili łącznie 11 tys. godzin lotu - powiadomiły w oświadczeniu linie Lion Air.

Z kolei producent samolotu, firma Boeing, twierdzi, że wie o doniesieniach na temat katastrofy i "uważnie monitoruje" sytuację.

Szef linii lotniczych Lion Air Edward Sirait, kilka godzin po katastrofie poinformował, że samolot miał już problem techniczny podczas poprzedniego lotu. Ale - według jego informacji - problem został rozwiązany zgodnie z procedurami producenta.

Sirait nie podał więcej szczegółów. Jednak - jego zdaniem - problem z poprzedniego lotu maszyny będzie elementem śledztwa w sprawie poniedziałkowej katastrofy.

(ug)