Rosnąca niechęć i wrogość - tak miniony rok w stosunkach Rosji z Zachodem ocenił polski ambasador w Moskwie. Krzysztof Krajewski w rozmowie z RMF FM zaznacza, że rosyjska propaganda usilnie pracuje nad tym, aby przekonać obywateli, iż to właśnie Zachód jest agresorem, a Rosja - ofiarą agresji.
Jak przyznaje w rozmowie z RMF FM polski ambasador w Moskwie, niechęć i wrogość Rosji wobec Zachodu widać m.in. w wypowiedziach wyższych rangą rosyjskich polityków, którzy nazywają nas "nie-partnerami". Ponadto w społeczeństwie - poprzez media całkowicie zależne od Kremla - buduje się obraz USA, NATO czy Unii Europejskiej jako głównego zagrożenia dla Rosji.
Gdybyśmy dzisiaj przeprowadzili sondę, to wiele wykształconych osób na ulicach Moskwy - nie mówię tego w sposób absolutnie żartobliwy czy też ironiczny - odpowiedziałoby, że Rosja się broni, bo to hasło jest bardzo popularne. (...) Zapomnijmy o argumentacji, której używały władze, rozpoczynając wojnę w lutym 2022 r., pod hasłem obrony mniejszości rosyjskiej w Donbasie czy Ługańsku, bo to jest już wtórne i zapomniane - mówi Krzysztof Krajewski.
Dzisiaj popularna jest teza, że to jest obrona nie tylko przed nazistami, ukraińskim reżimem, jak to określają prezydenta (Wołodymyra) Zełenskiego, ale przed agresywnym Zachodem, który próbuje pokonać Rosję - dodaje dyplomata.
Ambasador stwierdził, że należy wyciągnąć wnioski z tej "bardzo bolesnej lekcji, którą skonstruowała Federacja Rosyjska". Ostrzegałbym, że zanim ktokolwiek będzie próbował powrotu do normalnych relacji, powinien się nie raz, ale kilkanaście razy zastanowić, czy rzeczywiście partner rosyjski jest partnerem godnym zaufania, bo wszystko, co do tej pory uczyniła Rosja, pokazuje, że tak nie jest - twierdzi stanowczo Krzysztof Krajewski, podkreślając, że trzeba pamiętać, iż to Rosja zburzyła światowy ład, decydując się na zbrojną agresję przeciwko Ukrainie.
W ostatnich tygodniach pojawiały się informacje dotyczące niszczenia polskich miejsc pamięci w Rosji, m.in. polskiego cmentarza niedaleko Petersburga. Krzysztof Krajewski przyznaje, że działania rosyjskich władz budzą ogromne wzburzenie. Oburzające jest to, że dotyka się miejsc rzeczywistego pochówku, dewastuje się groby, wycina się krzyże i niszczy się tablice na nagrobkach. (...) Jest to po prostu barbarzyństwo - grzmi dyplomata.
Polski ambasador w Moskwie w rozmowie z RMF FM ujawnia, że po dewastacji polskiego cmentarza w miejscowości Borowicze-Jogła w obwodzie nowogrodzkim wysłał list do metropolity rosyjskiej cerkwi prawosławnej. Osobista korespondencja Krzysztofa Krajewskiego dotyczy zniszczenia na początku grudnia ub.r. pomników upamiętniających żołnierzy Armii Krajowej, którzy polegli w sowieckich łagrach.
Dyplomata wezwał prawosławnego duchownego do poszanowania wartości chrześcijańskich. Zaapelowałem, aby te wartości chrześcijańskie były szanowane, bo cmentarze w Polsce, bez względu na to, kto jest pochowany na danym cmentarzu, są miejscem świętym. My mamy bardzo wysoką kulturę szacunku dla śmierci, dla tych, którzy odeszli z tego świata i są pochowani na różnych cmentarzach - zaznacza.
Odnosząc się do niszczenia polskich miejsc pamięci, ambasador przyznaje, że mamy do czynienia z "powrotem do czystego sowietyzmu, dewastacji tego, co się wiąże z religią". A z drugiej strony religia jest używana w polityce w sposób bezwzględny po to, aby podeprzeć narrację co do słuszności prowadzenia wojny w Ukrainie - zauważa rozmówca naszego dziennikarza.
Na razie ambasador nie otrzymał odpowiedzi na swój list. Ale też nie zdziwię się, jeśli tej odpowiedzi nie będzie. To może być duży kłopot dla hierarchy, do którego skierowałem ten list, aby znaleźć argumenty broniące barbarzyńską dewastację cmentarza - zauważa.
W opinii dyplomaty była to zorganizowana akcja związana z decyzją o zamknięciu polskiego konsulatu w Petersburgu.
Niszczenie polskich miejsc pamięci to tylko jedne z działań, których celem jest zatarcie pamięci o Polakach. Krzysztof Krajewski przyznaje, że "pisanie historii na nowo stało się jakąś chorobliwą modą Federacji Rosyjskiej". Oprócz wymazywania polskich elementów z rosyjskiej przestrzeni publicznej, polski ambasador w Moskwie zwraca uwagę m.in. na stopniową gloryfikację stalinizmu czy zaprzeczanie faktom historycznym.
Wbrew dotychczasowemu stanowisku władz rosyjskich, podważa się m.in. rolę NKWD w zbrodniach na Polakach. Znów z wielką siłą w kremlowskich mediach powraca narracja, że to Niemcy stoją za mordem w Katyniu. Próbuje się wmawiać społeczeństwu, że Związek Radziecki nie miał z tą tragiczną zbrodnią nic wspólnego - mówi dyplomata.
Jednocześnie odbudowuje się mit potęgi Związku Radzieckiego, następuje powrót do przeszłości i gloryfikacja czasów Józefa Stalina. Ambasador zaznacza, że to wszystko widać na rosyjskich ulicach. Widać hasła, propagandowe billboardy, które przypominają tę wielkość Związku Radzieckiego, ale pod hasłem "wielkiej Rosji", "my zwyciężymy", "my jesteśmy niepokonani", "my jesteśmy wielkim narodem" - mówi Krzysztof Krajewski.
Dyplomata dodaje, że ma to być podprogowy przekaz, który ma zrównywać obecną Rosję ze Związkiem Radzieckim.
Polski ambasador w Moskwie uchyla też rąbka tajemnicy, jak będzie wyglądało zamknięcie polskiego konsulatu w Petersburgu. Decyzję o zamknięciu polskiej placówki dyplomatycznej rosyjskie władze podjęły w odwecie za likwidację rosyjskiego konsulatu w Poznaniu.
Krzysztof Krajewski, z którym rozmawiał dziennikarz RMF FM, jest bardzo oszczędny w słowach, twierdząc, że nie chce ujawniać szczegółów scenariusza tej ceremonii. Ogranicza się do stwierdzenia, że trwa już wyprowadzka, ale chodzi przede wszystkim o godne pożegnanie z mniejszością, a także z placówką funkcjonującą tam ponad pół wieku.
Ważniejsza jest kwestia natury politycznej, również wymiar czysto ludzki. To jest ogromna symbolika, że ten konsultant funkcjonował tyle lat tam, gdzie mamy miejsca pamięci narodowej, bardzo liczną Polonię. Nie wyobrażam sobie, żeby po prostu zamknąć na klucz i ten klucz oddać recepcji - mówi.
Ceremonia - jak dodaje ambasador - planowana jest na 8 stycznia.