"Na razie nic nie wskazuje na to, by za zamachem w Bostonie stała Al-Kaida lub też inna zagraniczna grupa terrorystyczna" - poinformował cytowany przez CNN anonimowy przedstawiciel Pentagonu. Z kręgu podejrzanych wykluczono też saudyjskiego studenta, który został ranny w wyniku eksplozji i trafił do szpitala.
Prowadzący śledztwo przesłuchali młodego Saudyjczyka podejrzewanego o związek z wybuchami i przeszukali jego mieszkanie. Mężczyzna zaprzeczył, jakoby miał coś wspólnego z zamachem. Śledczy uznali jego zeznania za wiarygodne. Stwierdzili też, że uciekł z miejsca zamachu, bo po prostu się przestraszył.
Amerykańska minister bezpieczeństwa kraju Janet Napolitano oświadczyła we wtorek, że nic nie wskazuje na to, by poniedziałkowe eksplozje w Bostonie były elementem szerszego spisku. Podkreśliła, że "ze względu na pełną ostrożność" władze zwiększą środki bezpieczeństwa na terenie węzłów komunikacyjnych. Zaapelowała też do Amerykanów o czujność i natychmiastowe zgłaszanie służbom jakiegokolwiek podejrzanego zachowania.
Amerykańskie media podały we wtorek wieczorem, że udało się zidentyfikować drugą z trzech osób, które zginęły na skutek ran odniesionych po bostońskich eksplozjach. Ustalono, że oprócz 8-letniego Martina Richarda po wybuchach na trasie maratonu zmarła także 29-letnia Amerykanka Krystle Campbell. To była niezwykle pogodna i otwarta osoba. Wszyscy ją kochali - powiedziała we wtorek stacji CNN jej babcia, Lillian Campbell.
Trzecia ofiara eksplozji była związana z uniwersytetem w Bostonie - poinformowały we wtorek późnym wieczorem władze uczelni. Nie ujawniły jednak jej wieku, płci ani żadnych innych danych. Na razie czekają z tym na uzyskanie stosownej zgody jej rodziny.
Biały Dom poinformował, że prezydent Barack Obama pojedzie w czwartek do Bostonu, by uczestniczyć w uroczystościach poświęconych pamięci ofiar zamachu. Jednym z ich elementów będzie przedpołudniowe nabożeństwo w miejskiej Katedrze Świętego Krzyża.
Jak ustalił nasz amerykański korespondent Paweł Żuchowski przedstawiciele konsulatu z Nowego Jorku wraz z konsulem honorowym w Bostonie odwiedzają wszystkie miejskie szpitale. Chcą mieć stuprocentową pewność, że w wyniku poniedziałkowych eksplozji nie ucierpiał żaden z naszych rodaków. Dyplomaci zapewniają, że są gotowi zaoferować wszelką możliwą pomoc wszystkim Polakom i osobom z polskimi korzeniami, które potrzebowałyby jej po tragicznych wydarzeniach w Bostonie.
Dwie eksplozje na mecie maratonu w Bostonie spowodowały w poniedziałek śmierć trzech osób i ranienie ponad 170.