W pierwszą podróż swego pontyfikatu papież Franciszek uda się na włoską wyspę Lampedusa, na którą przypływają tysiące uchodźców z Afryki. Wiadomość o planowanej na 8 lipca wizycie wywołała we Włoszech spore poruszenie.
W wydanym komunikacie watykańskie biuro prasowe wyraźnie wyjaśniło cele wizyty i oczekiwania papieża podkreślając, że będzie ona mieć charakter ściśle prywatny. Franciszkowi towarzyszyć będzie bardzo małe grono osób, także spośród przedstawicieli lokalnych władz.
Watykańskie biuro prasowe podkreśliło ponadto, że papież Franciszek, głęboko poruszony tragediami, do jakich dochodzi w rejonie wyspy, gdzie toną łodzie z uciekinierami z Afryki, pragnie modlić się za tych, którzy stracili życie. Chce także odwiedzić niedawno uratowanych oraz przebywających tam uchodźców. Papież chce też - jak dodał Watykan - dodać otuchy mieszkańcom wyspy i wystosować apel o odpowiedzialność, by "otoczyć opieką tych braci i siostry będących w skrajnej potrzebie".
Rzecznik Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi poinformował, że podczas krótkiego pobytu na Lampedusie papież wypłynie na chwilę w morze, by rzucić wieniec kwiatów w hołdzie dla ofiar. Towarzyszyć mu będą rybacy w kutrach. W porcie Franciszek spotka się zaś z imigrantami i mieszkańcami wyspy. Na miejscowym stadionie odprawi następnie mszę.
Władze wyspy natychmiast zapewniły, że nie będą jej uroczyście "przystrajać" z okazji wizyty papieża. Chodzi o to, by Franciszek zobaczył ją taką, jaka jest.
We Włoszech podkreśla się, że cel pierwszej od początku pontyfikatu podróży papieża jest niezwykle symboliczny i sugestywny. Franciszek, który od momentu swego wyboru mówi o potrzebie wspierania miejsc, gdzie panuje ubóstwo, odwiedzi jedno z nich, gdzie panuje największy od lat kryzys humanitarny w Europie.
Lampedusa wciąż boryka się z masowym napływem uchodźców z Afryki, którzy nie mieszczą się w tamtejszym ośrodku. Kulminacja kryzysu imigracyjnego nastąpiła prawie dwa lata temu, gdy w ciągu kilku miesięcy do brzegów wyspy przybiło około 40 tysięcy uciekinierów. Wielu z nich uratowała włoska straż przybrzeżna, gdy ich stare kutry, łodzie i małe statki uległy awariom i dryfowały w morzu. Wiele takich jednostek zatonęło.
Nieznana jest dokładna liczba uciekinierów, którzy zginęli próbując dostać się do Włoch.
(edbie)