Serhij Własenko, główny obrońca odbywającej karę więzienia byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, stracił parlamentarny mandat. Decyzję w tej sprawie podjął Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) Ukrainy. Stało się tak mimo poważnych ostrzeżeń ze strony USA i Unii Europejskiej.
Z wnioskiem o pozbawienie Własenki mandatu poselskiego wystąpił przewodniczący parlamentu Wołodymyr Rybak. Argumentował, że deputowany łączy swoje obowiązki w izbie z zawodem adwokata, czego zabraniają przepisy.
Własenko wyjaśniał, że za obronę byłej premier nie pobiera honorarium i że zwrócił się do Rady Adwokackiej Ukrainy o unieważnienie legitymacji adwokackiej, aby nie było podstaw do - jak się wyraził - "jakichkolwiek insynuacji politycznych". Zarzucił też władzom w Kijowie, że przygotowują się do aresztowania go, aby pozbawić czołową opozycjonistkę kompetentnej pomocy prawnej.
Od orzeczenia NSA w sprawie immunitetu i mandatu Własenki nie można się odwołać. Opozycja zapowiada zaskarżenie wyroku w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Dzień wcześniej zaniepokojenie możliwością pozbawienia Własenki statusu deputowanego wyraziły USA i Unia Europejska. Departament Stanu podkreślał, że uznałby taką decyzję za podjętą z "motywów politycznych".
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i komisarz UE ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa Sztefan Fuele ostrzegli we wtorek władze Ukrainy przed decyzjami pozbawiającymi mandatów parlamentarzystów, m.in. Własenkę. UE wezwała władze Ukrainy do rozwiązania tej sytuacji w sposób, który pozwoli uniknąć wrażenia, że dochodzi do nadużyć sądowych w celach politycznych. Przypomniano, że ostateczny skład ukraińskiego parlamentu musi odzwierciedlać rzeczywistą wolę ukraińskich wyborców.
Sprawa skazania na kary więzienia byłej premier Julii Tymoszenko i innych polityków opozycji spowodowała ochłodzenie stosunków między Brukselą a Kijowem, który czeka na podpisanie parafowanej w zeszłym roku umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu między UE a Ukrainą.
(MRod)