Sąd rejonowy w Charkowie po raz kolejny odroczył proces Julii Tymoszenko. Była premier Ukrainy, która odsiaduje już karę siedmiu lat więzienia, teraz jest oskarżona o malwersacje finansowe z lat 90. Nowy termin rozprawy wyznaczono na 14 sierpnia.
Sąd nie zgodził się jednocześnie na połączenie wideo, podczas którego znajdująca się w szpitalu Tymoszenko mogłaby zostać przesłuchana. Sędzia stwierdził, iż musi uzyskać w tej sprawie opinię samej oskarżonej oraz władz więziennych i szpitalnych.
Tymoszenko przebywa w szpitalu, gdzie jest leczona z przewlekłego schorzenia kręgosłupa. Jej obrońca Serhij Własenko powiedział niedawno, że niemieccy lekarze, którzy nadzorują kurację jego klientki, nie zalecają jej udziału w procesie.
Zdaniem przedstawicieli rządzącej, prezydenckiej Partii Regionów Ukrainy Tymoszenko nie jest chora, lecz symuluje. Ta sytuacja z rzekomą chorobą i oświadczeniami politycznymi niemieckich lekarzy jest dla Ukraińców od dawna zrozumiała. Mam dla ekipy Tymoszenko dobrą radę: przestańcie traktować obywateli jak głupców, bo przecież każdy wie, że Tymoszenko jest symulantką - oświadczył deputowany ugrupowania prezydenta Wiktora Janukowycza, Wołodymyr Olijnyk.
Tymoszenko, skazana w ubiegłym roku na siedem lat więzienia za nadużycie władzy, oskarżona jest tym razem o malwersacje finansowe z lat 90, gdy kierowała firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy handlującą m.in. gazem.
Prokuratura Generalna Ukrainy zapowiada jednocześnie, że gotowa jest postawić Tymoszenko nowe zarzuty. Zdaniem prokuratury była premier miała być zamieszana w zabójstwo w latach 90. parlamentarzysty i biznesmena Jewhena Szczerbania.
Tymoszenko jest przekonana, że wyrok, który usłyszała w 2011 r., oraz kolejne śledztwa przeciwko niej inspiruje jej przeciwnik, prezydent Wiktor Janukowycz.