Telefoniczną reklamację złożył w obrabowanym przez siebie banku złodziej, który był niezadowolony z wysokości łupu. Do nietypowego, bo telefonicznego napadu doszło w Nowej Zelandii.
Rozczarowany łupem mężczyzna zadzwonił do banku i oświadczył, że już raz go okradł i teraz chce więcej pieniędzy. Jeden z menedżerów miał włożyć określoną kwotę do torby i wyjść na ulicę. Złodziej powiedział, że podjedzie samochodem, by odebrać „łup”.
Bank zawiadomił policję. W umówionym miejscu na rabusia czekał funkcjonariusz. Złodziej jednak ponownie zadzwonił i zmienił miejsce spotkania. Tam jednak również się nie pojawił. Policji mimo to udało się namierzyć aparat telefoniczny, z którego dzwonił. Telefonicznego złodzieja aresztowano.