Nigdy nie zabiegałem o popularność, ale kiedy patrzę w lustro, jestem z siebie dumny. Tak swoją prezydenturę podsumowuje George W. Bush na ostatniej już konferencji prasowej w Białym Domu. Ten wysoki poziom samozadowolenia nie przeszkodził jednak w przyznaniu, że zdarzały się błędy i rozczarowania.
Na liście prezydenckich pomyłek znalazło się: przedwczesne ogłoszenie zwycięstwa w Iraku, a także brak broni masowego rażenia, która była formalną przyczyną wojny. Ale Bush, poirytowany powracającymi pytaniami o porażki, podkreślał, że wiele decyzji mogło rozczarować, ale nie było błędami. Tu mowa o zachowaniu administracji po huraganie Katrina, skandal wokół więzienia Abu Ghraib, czy bazy Guantanamo.
Prezydent generalnie bronił swoich dokonań i mówił, że często stawał się ofiarą niezasłużonej i zbyt mocnej krytyki. Taka jest jednak cena zasiadania w Gabinecie Owalnym i – zdaniem Busha – Barack Obama szybko się o tym przekona. Nowemu prezydentowi Bush życzył powodzenia i powiedział, że cieszy się, że będzie miał miejsce w pierwszym rzędzie na tej historycznej inauguracji.