Kijów podziela opinię o konieczności reformowania ustawodawstwa na Ukrainie, by zbliżyć je do europejskich standardów. Proces reform już się rozpoczął. Tak przynajmniej twierdzi ukraińskie MSZ w odniesieniu do apelu prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Wypowiedź polskiego prezydenta wiązała się z sytuacją skazanej na więzienie byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko. Komorowski zaapelował do władz w Kijowie o wyeliminowanie anachronicznych przepisów dotyczących karania za działalność polityczną w oparciu o prawo karne.
W opublikowanym właśnie oświadczeniu ukraińskie MSZ wskazało na już uchwalone zmiany w kodeksie postępowania karnego i ustawie o organizacjach społecznych oraz przygotowanie zmian w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Zapewniło również, że reformy będą kontynuowane.
Ta odpowiedź różni się od pierwszej, jaka nadeszła z Ukrainy po słowach polskiego prezydenta. Przedstawiciel rządzącej na Ukrainie prezydenckiej Partii Regionów oświadczył bowiem: Nasi koledzy w Europie powinni zrozumieć, że Tymoszenko odpowiada za przekroczenie uprawnień służbowych, a nie za decyzje polityczne. Jeśli Ukraina zdekryminalizuje artykuł, z którego została skazana była premier, w kraju nastąpi chaos polityczny. Podobne zapisy istnieją także w kodeksie karnym i Polski, i Czech. Na Ukrainie za przestępstwa, za które skazano Tymoszenko, pociągnięto do odpowiedzialności około 900 osób, w tym również pracowników organów porządku.
W oficjalnym komentarzu do oświadczenia ukraińskiego MSZ prezydencki minister Jaromir Sokołowski poinformował, że Bronisław Komorowski "wyraża satysfakcję" z deklaracji resortu.
Reakcja MSZ Ukrainy nabiera szczególnego znaczenia w kontekście wypowiedzi pierwszego zastępcy prokuratora generalnego Ukrainy Renata Kuźmina 9 maja podczas konferencji w Parlamencie Europejskim "Proces przeciwko Tymoszenko: przestrzeganie prawa Ukrainy czy łamanie praw człowieka" - stwierdził Sokołowski. Wyjaśnił, że Kuźmin - oceniając ukraińskie prawo - przyznał, że Julia Tymoszenko została osądzona na podstawie kodeksu, którego niektóre normy nie odpowiadały demokratycznym europejskim standardom.
Prezydent wyraża nadzieję, że zmiany zapowiedziane przez Kijów będą dotyczyć również zapisów, w oparciu o które za decyzje polityczne grozi kara więzienia - podsumował Sokołowski.
Komorowski zamierzał wygłosić swój apel w czasie szczytu państw Europy Środkowej i Wschodniej w ukraińskiej Jałcie. Spotkanie zostało jednak przełożone na nieokreślony termin, bo swój przyjazd odwołało trzynastu z 20 zaproszonych na nie przywódców. Część z nich otwarcie wskazała jako powód sytuację więzionej Tymoszenko.
Co ciekawe, z przyjazdu do Jałty nigdy nie zrezygnował sam Komorowski. Zamierzał jechać na szczyt właśnie z apelem o zmiany w ukraińskim prawie, a ponieważ szczyt przełożono - apel wygłosił w kraju.
Polski MSZ poinformował poza tym, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz - informując telefonicznie Komorowskiego o przełożeniu szczytu w Jałcie - zaprosił go równocześnie do złożenia wizyty w Kijowie. Szczyt w Jałcie został przeniesiony. To była decyzja prezydenta Janukowycza, z którą osobiście zadzwonił do prezydenta Komorowskiego, informując, że szczyt będzie przeniesiony, zapraszając jednocześnie prezydenta Komorowskiego do wizyty w Kijowie - poinformowała wiceszefowa MSZ Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Odpowiedź prezydenta Komorowskiego była taka, że jest gotów udać się do Kijowa, jeżeli będzie jakaś zmiana, nowa decyzja odnośnie Julii Tymoszenko. Wówczas jest gotów przyjechać i rozmawiać. Jeśli żadnej zmiany nie będzie, to zaproszenie nie zostanie przyjęte - dodała.
Wiceszefowa MSZ podkreślała też, że Komorowski podnosił kwestię Tymoszenko niezliczoną ilość razy z prezydentem Janukowyczem, także w ciągu ostatnich dni, w kilkukrotnych rozmowach telefonicznych. Dodała przy tym, że planowana wizyta prezydenta na Ukrainie w czasie meczu finałowego Euro 2012 będzie wizytą, gdzie reprezentuje on współorganizatorów, obywateli polskich.
Do spotkania prezydentów prawdopodobnie dojdzie jednak już podczas otwarcia Euro 2012 w Warszawie. Taką informację podał dyrektor departamentu informacyjnego MSZ Ukrainy Ołeh Wołoszyn, cytowany przez BBC Ukraina. Jak stwierdził, Wiktor Janukowycz spotka się z Bronisławem Komorowskim "w najbliższym czasie w Warszawie, podczas otwarcia Euro 2102". Następnie pan Komorowski przyjedzie do Kijowa na finał mistrzostw Europy - dodał.
Pytana o te słowa szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek stwierdziła, że zdaniem Bronisława Komorowskiego należy oddzielać kwestie polityczne od imprez sportowych. Dodała, że polski prezydent podtrzymuje wolę wspólnego udziału w otwarciu Euro 2012 i w finale turnieju.
Ukraina znalazła się w ogniu międzynarodowej krytyki z powodu sytuacji byłej premier Julii Tymoszenko. Opozycjonistka została w ubiegłym roku skazana na siedem lat więzienia za rzekome nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją. Już kiedy była w więzieniu, świat dowiedział się o jej poważnych problemach z kręgosłupem. Z powodu bólu nie była w stanie uczestniczyć w sądowych rozprawach. Niedawno natomiast media obiegły zdjęcia byłej premier, na których pokazuje liczne sińce na swoim ciele. Tymoszenko twierdzi, że została pobita przez więziennych strażników.
Po upublicznieniu tych informacji pojawiły się głosy nawołujące do bojkotu ukraińskiej części piłkarskich mistrzostw Europy. Nieobecność zapowiedzieli już unijni komisarze wraz z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso, przedstawiciele rządu Holandii i holenderska rodzina królewska, a także następca brytyjskiego tronu książę William. Podobny krok rozważa również szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, a także - jak twierdzi "Der Spiegel" - kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Sprawa Tymoszenko położyła się cieniem również na planowanym na piątek i sobotę szczycie państw Europy Środkowej i Wschodniej w Jałcie. Swój przyjazd odwołało trzynastu z 20 zaproszonych przywódców. W efekcie Ukraińcy zdecydowali o przełożeniu szczytu na nieokreślony na razie termin.