Nietypowa akcja amerykańskiej modelki. 20-letnia Kaylen Ward chciała zebrać pieniądze na pomoc koalom, które ucierpiały w pożarach pustoszących Australię. Kobieta postanowiła przesłać swoje nagie zdjęcie każdemu, kto wyśle jej dowód 10-dolarowej wpłaty na cele charytatywne.

Modelka z Los Angeles uruchomiła swoją akcję 3 stycznia. Jej założenie było proste: każdej osobie, która wyśle jej pokwitowanie wpłaty w wysokości 10 dolarów na organizację charytatywną pomagającą koalom, kobieta zobowiązała się przesłać swoje nagie zdjęcie.

Jak powiedziała w rozmowie z Washington Post, do niedzieli zgłosiło się do niej ponad 50 tysięcy "darczyńców". Później napisała na swoim Twitterze, że udało jej się zebrać ponad milion dolarów.

Próbowałam przekonać moich fanów do zebrania pieniędzy, spodziewałam się, że zbiorę może kilka tysięcy datków - powiedziała zaskoczona Ward. Kobieta została wręcz zasypana wiadomościami z potwierdzeniem wpłat. 20-latka musiała zatrudnić trzy osoby, które pomagają jej w porządkowaniu i odpowiadaniu na wiadomości. Jestem bardzo szczęśliwa, jest do dla mnie bardzo osobiste. Chciałam zobaczyć, jak ludzie coś zmieniają - powiedziała.

Rodzina się od niej odwróciła

Przy przeprowadzaniu tej oryginalnej akcji nie obyło się też bez problemów. Instagram usunął jej 3 konta z powodu naruszenia wytycznych portalu dotyczących treści erotycznych. Modelka napisała też, że z powodu akcji zraziła do siebie rodzinę i znajomych. "Mój Instagram został dezaktywowany, moja rodzina się mnie wyparła, chłopak, którego lubię, nie chce ze mną gadać przez tego tweeta, ale pi****yć to, ratujmy koale" - napisała na Twitterze.

Pożary trwają od września

W trakcie trwających od września pożarów buszu w Australii spłonęło ponad 10 milionów hektarów terenu - to obszar wielkości Korei Południowej. Żywioł zabił 25 osób, kilka uznaje się za zaginione. Tysiące ludzi musiało opuścić swoje domy.

Na położoną na południowy zachód od miasta Adelaide Wyspę Kangura, zamieszkaną przez wiele zagrożonych gatunków zwierząt, wysłano grupy ratowników, mających pomagać w usypianiu lub leczeniu domowych i dzikich zwierząt, które ucierpiały w pożarach. Associated Press pisze, że w ogniu w całym kraju mogły zginąć setki milionów stworzeń.

Australijska Galeria Narodowa w Canberze była w poniedziałek zamknięta, by nie dopuścić do zniszczenia obrazów, m.in. Matisse'a i Picasso. Meteorolodzy podali, że widoczność w Melbourne była ograniczona do mniej niż jednego kilometra.

Dym przemieszcza się ze wschodniego wybrzeża Australii w stronę Nowej Zelandii i dalej do Ameryki Południowej. Dotarł już do Chile. Był widoczny m.in. w stolicy kraju Santiago, oddalonym od Australii o około 12 tysięcy kilometrów.

SPRAWDŹ: Australia płonie. 10 000 wielbłądów do odstrzału. Piją za dużo wody