Rodzina Michaela Schumachera nie traci wiary w to, że siedmiokrotny mistrz Formuły 1 obudzi się ze śpiączki. „Co rusz pojawiają się drobne oznaki, które dodają nam odwagi” – poinformowała w najnowszym oświadczeniu dla prasy menadżerka Schumachera Sabine Kehm.

“Jesteśmy i pozostaniemy ufni, że Michael przez to przejdzie i się obudzi. Co rusz pojawiają się drobne oznaki, które dodają nam odwagi. Ale zdajemy sobie także sprawę, że musimy być cierpliwi... Od początku było wiadome, że to będzie długotrwała i ciężka walka. Walczymy wraz z zespołem medycznym, któremu ufamy. Czas nie odgrywa dla nas żadnej roli" - oświadczenie przekazała mediom menadżerka Sabine Kehm.

Śledztwo ws. wypadku Schumachera zamknięto

17 lutego francuska prokuratura poinformowała, że nie wniesie oskarżenia w sprawie wypadku na nartach Schumachera. Śledczy nie dopatrzyli się w tej sprawie winy osób trzecich i zamknęli postępowanie.

Nie wykryto żadnego wykroczenia. Do wypadku doszło w strefie poza wyznaczoną trasą. Oznakowanie, oświetlenie i informacje podane na granicach trasy były zgodne z normami francuskimi - poinformował w komunikacie prokurator Patrick Quincy. Już wcześniej podkreślał, że siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 "rozmyślnie" wybrał zjazd między trasami czerwoną i niebieską stacji narciarskiej Meribel we francuskich Alpach.

Michael Schumacher 29 grudnia ubiegłego roku podczas jazdy na nartach z 14-letnim synem we francuskiej miejscowości Meribel, przewrócił się i uderzył głową w skałę. Mimo że miał kask, siła uderzenia była tak duża, że doznał poważnego urazu mózgu. 

Po wypadku został przetransportowany z miejscowego szpitala do kliniki w Grenoble, gdzie przeszedł operację usunięcia z mózgu krwiaka. Od tamtego czasu utrzymywany jest w śpiączce farmakologicznej. 

Źródło focus.de (j.)