Kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas roboczej wizyty w USA rozmawiała w piątek z prezydentem Donaldem Trumpem o sprawach międzynarodowych - m.in. o Iranie i sytuacji na Półwyspie Koreańskim - o zagadnieniach bezpieczeństwa i kwestiach handlu transatlantyckiego. Trump nazwał władze Iranu "morderczym reżimem". Na konferencji prasowej z niemiecką kanclerz podkreślił, że nie można dopuścić do tego, żeby Iran kiedykolwiek wszedł w posiadanie broni nuklearnej.
Teheranowi Trump zarzucił "podsycanie przemocy, rozlewu krwi i chaosu" na całym Bliskim Wschodzie. Musimy zapewnić, że ten morderczy reżim nigdy nie zbliży się do (posiadania) broni nuklearnej - powiedział.
Nowy sekretarz stanu USA Mike Pompeo poinformował w Brukseli na spotkaniu szefów dyplomacji państw NATO, że Trump nie zdecydował jeszcze, czy Stany Zjednoczone wycofają się z porozumienia nuklearnego z Iranem. Nie ma jeszcze decyzji, nasz zespół wciąż nad tym pracuje. Jestem pewien, że przeprowadzimy jeszcze wiele rozmów, żeby osiągnąć to, o czym wyraźnie mówił prezydent Trump - oświadczył Pompeo. Przy braku zasadniczej poprawy wad tego porozumienia jest bardzo prawdopodobne, że (Trump) nie będzie chciał go utrzymać - dodał.
Celem zawartej w lipcu 2015 roku umowy między sześcioma mocarstwami (Niemcy, Chiny, USA, Francja, Wielka Brytania i Rosja) a Iranem jest ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za zniesienie sankcji.
Prezydent Trump wielokrotnie ostro krytykował porozumienie i w styczniu przedstawił Brytyjczykom, Francuzom i Niemcom ultimatum, wzywając ich do zmodyfikowania do 12 maja wadliwych - według władz USA - punktów porozumienia. Zagroził, że w przeciwnym razie odmówi ponownego zawieszenia amerykańskich sankcji gospodarczych wobec Iranu.
Niemiecka kanclerz broniła porozumienia nuklearnego z Iranem, wskazując zarazem, że potrzebne są dalsze działania służące stabilizacji w regionie. Porozumienie uznała za "pierwszy krok", który przyczynił się do spowolnienia programu nuklearnego Iranu i do lepszego nadzorowania tego programu. Wskazała zarazem, że powodem "wielkiego zaniepokojenia" jest irański program rakiet balistycznych oraz wpływy Teheranu w Syrii i w Libanie. Podkreśliła, że konieczne jest ograniczenie tych wpływów. Zaakcentowała też, że Europa i USA muszą ściśle współpracować, żeby położyć kres "straszliwemu rozlewowi krwi" w Syrii.
Merkel z uznaniem wypowiedziała się o postępie w relacjach między państwami koreańskimi w wyniku polityki prezydenta USA Donalda Trumpa. Podkreśliła, że podstawą zbliżenia państw koreańskich muszą być wspólne wartości.
Po rozmowie z Trumpem wyraziła nadzieję, że piątkowe spotkanie prezydentów Korei Płd. i Korei Płn. jest "pierwszym krokiem na obiecującej drodze". Wskazała na potrzebę denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Powiedziała też, że Niemcy potrafią zrozumieć, co to znaczy, kiedy po latach podziału znów dochodzi do kontaktów.
Trump podkreślił w kontekście szczytu koreańskiego: Nie powtórzymy błędów poprzednich administracji. Maksymalna presja będzie kontynuowana, dopóki nie nastąpi denuklearyzacja. Wyraził zarazem nadzieję, że jego planowane spotkanie z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Unem da konkretne rezultaty.
Reuters zwraca uwagę, że administracja Trumpa definiuje "denuklearyzację" jako rezygnację Pjongjangu z broni nuklearnej, na co Kim Dzong Un nie chce się zgodzić. Korea Północna od dawna domaga się, by Stany Zjednoczone wycofały swe wojska z Korei Południowej.
Merkel dała wyraz zadowoleniu ze współpracy z USA, jeśli chodzi o relacje z Rosją. Mówiła o "znacznej zgodności poglądów" na konflikty z Rosją i rolę Moskwy w Syrii. Wskazała zarazem, że prowadzona jest "wymiana opinii" na temat "wtórnych konsekwencji", jakie mogą mieć amerykańskie sankcje wobec Rosji - relacjonuje dpa.
Nawiązując do zagadnień handlu transatlantyckiego, niemiecka kanclerz powiedziała, że Unia Europejska i Niemcy muszą nadal negocjować z USA uczciwe warunki tego handlu.
Wskazała, że Niemcy zredukowały już swą nadwyżkę handlową z USA. Ze zrozumieniem podeszła jednak do tego, że prezydentowi Trumpowi jeszcze to nie wystarcza - informuje agencja dpa.
Od 1 maja krajom UE grożą amerykańskie cła na stal i aluminium. Merkel nie chciała się wypowiadać na ten temat. Powiedziała jedynie, że "decyzję podejmie prezydent". Oświadczyła też, że może sobie wyobrazić negocjacje w sprawie dwustronnej umowy handlowej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi; dodała, że Światowa Organizacja Handlu (WTO) nie jest w stanie doprowadzić do porozumień wielostronnych. Chcemy handlu, który jest zgodny z multilateralnym systemem handlowym WTO, ale przyznajemy też, że od wielu, wielu lat WTO nie jest w stanie doprowadzić do międzynarodowych porozumień. Mogę więc wyobrazić sobie takie (dwustronne) negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi - cytuje Reuters niemiecką kanclerz.
Trump wezwał Niemcy do przeznaczania co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Na konferencji prasowej z Merkel podkreślił, że Europejczycy muszą odpowiednio troszczyć się o swoje bezpieczeństwo.
Kanclerz zwróciła uwagę, że rząd Niemiec chce w 2019 r. zwiększyć wydatki na obronność do poziomu 1,3 proc. PKB. Zapewniła zarazem, że Niemcy nie rezygnują z celu, jakim jest zwiększenie tych wydatków do poziomu 2 proc. PKB do 2024 roku.
(j.)