"Rozmawiając z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem, odniosłem wrażenie, że z powagą podchodzi do obecnych rozmów w sprawie koreańskiego programu nuklearnego" - powiedział w Brukseli sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Podczas konferencji kończącej rozmowy ministrów spraw zagranicznych NATO Pompeo skomentował swoje spotkanie z północnokoreańskim przywódcą, które odbyło się dwa tygodnie temu.
Gospodarcza presja, jaką wywarły wspólne wysiłki całego świata, którym przewodzi prezydent (Donald) Trump, skłoniły Kima do przekonania, że w jego najlepiej pojętym interesie jest usiąść do stołu i zacząć rozmawiać o zatrzymaniu programu nuklearnego - oświadczył nowy szef dyplomacji USA.
Pompeo zastrzegł jednak, że jest ostrożny w ocenie zamiarów Korei Północnej, ponieważ dotychczasowe doświadczenia pokazują, że władze w Pjongjangu "składały obietnice i rozbudzały nadzieje, z których ostatecznie nic nie wynikło".
W piątek prezydent USA Donald Trump poinformował, że wkrótce spotka się z Kimem i będzie rozmawiał z nim osobiście o denuklearyzacji.
USA nie podjęły decyzji w sprawie dalszych losów umowy nuklearnej z Iranem - powiedział Mike Pompeo po zakończeniu spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO.
Nowo mianowany szef amerykańskiej dyplomacji poinformował, że prezydent USA Donald Trump nie zdecydował jeszcze, czy Stany Zjednoczone wycofają się z umowy z Iranem.
Nie ma jeszcze decyzji, nasz zespół wciąż nad tym pracuje. Jestem pewien, że przeprowadzimy jeszcze wiele rozmów, żeby osiągnąć to, o czym wyraźnie mówił prezydent Trump - oświadczył Pompeo. Przy braku zasadniczej poprawy wad tego porozumienia jest bardzo prawdopodobne, że (prezydent Trump) nie będzie chciał go utrzymać - dodał.
Celem zawartej w lipcu 2015 roku umowy między sześcioma mocarstwami (Niemcy, Chiny, USA, Francja, Wielka Brytania i Rosja) a Iranem jest ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za zniesienie sankcji.
Prezydent Trump wielokrotnie ostro krytykował porozumienie i w styczniu przedstawił Brytyjczykom, Francuzom i Niemcom ultimatum, wzywając ich do zmodyfikowania do 12 maja wadliwych - według władz USA - punktów porozumienia. Zagroził, że w przeciwnym razie odmówi ponownego zawieszenia amerykańskich sankcji gospodarczych wobec Iranu.
Mike Pompeo zapewnił w Brukseli, że USA są "niezłomnie" przywiązane do zobowiązania o kolektywnej obronie i chcą przewodzić Sojuszowi. Wezwał przy tym Europejczyków do większych wydatków na obronność.
Nie ma lepszego celu na moją pierwszą wizytę jako sekretarza stanu niż spotkanie z sojusznikami NATO. Ten sojusz jest kluczowy dla amerykańskiego bezpieczeństwa od dekad. (...) Jasno powiedziałem dziś, że Stany Zjednoczone są gotowe do przewodzenia NATO. Nasze zobowiązanie do kolektywnej obrony w ramach art. 5 traktatu waszyngtońskiego pozostaje niezłomne - powiedział na konferencji prasowej w belgijskiej stolicy nowy sekretarz stanu USA.
Pompeo przyleciał do Brukseli tuż po tym, gdy w czwartek amerykański Senat zatwierdził go na stanowisku szefa dyplomacji. W kwaterze głównej NATO brał udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw Sojuszu.
Jak podkreślał, zagrożenia dla bezpieczeństwa dla świata pochodzą z wielu źródeł, dlatego konieczne jest zajęcie się nimi wszystkimi.
Nasza wspólna obrona wymaga większego rozłożenia ciężaru - oświadczył, nawiązując do tego, że wielu europejskich członków NATO nie wypełnia zobowiązania przeznaczania przynajmniej 2 proc. PKB na obronność. W tym kontekście wymienił Niemcy, wskazując, że kraj ten nie robi "dostatecznie wiele".
(ph)