Prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenko przyznał, że nie wyklucza zorganizowania nowej amnestii. "Amnestia nie prowadzi do pogorszenia sytuacji kryminogennej. Możemy się na nią zdecydować" - stwierdził. Zapowiedział, że mogłaby ona objąć około 2 tysiące osób. Wśród nich może znaleźć się szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki.
Łukaszenko oświadczył, że jeśli potwierdzi się informacja o zrekompensowaniu przez Bialackiego uszczerbku, jaki według sądu miał spowodować w budżecie, powinna zostać rozpatrzona ewentualność zastosowania wobec niego amnestii. "To poważny argument" - przyznał, polecając wiceszefowi swojej administracji Alaksandrowi Radźkouowi sprawdzenie tej informacji. Dodał, że w całej sprawie nie chodzi o politykę i o poglądy Bialackiego. Przysięgam wam, że go nie znałem i nie znam - powiedział. Przypomniał też, że zgodnie z obowiązującą na Białorusi praktyką ułaskawienia skazany powinien napisać prośbę o objęcie amnestią. Można nie pisać, że jest się winnym - zastrzegł.
Aleś Bialacki 24 listopada 2011 r. został skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze wraz z konfiskatą mienia za zatajenie dochodów wyjątkowo dużej wysokości. Nakazano mu też zapłacenie państwu 757,5 mln rubli białoruskich (ok. 90 tys. dol.). Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od ponad 560 tys. euro przekazanych na jego konta w bankach w Polsce i na Litwie w latach 2007-2010. 18 stycznia ubiegłego roku żona Bialackiego, Natalla Pinczuk, przelała zasądzoną sumę na konto sądu. Pieniądze pochodziły ze zbiórki zorganizowanej przez białoruskich obrońców praw człowieka.
(mn)