Eksperci energetyczni 27 krajów Unii Europejskiej zaproponowali maksymalne zwiększenie wydobycia gazu w Norwegii, Wielkiej Brytanii, Rumunii i Polsce w celu skompensowania wstrzymania dostaw rosyjskiego surowca do Europy przez Ukrainę - podała Komisja Europejska. Wznowienie dostaw może zająć co najmniej trzy dni od chwili, gdy Rosja zdecyduje się odkręcić kurek z błękitnym paliwem.
Rosyjski premier Władimir Putin telefonicznie obiecał przewodniczącemu KE Jose Manuelowi Barroso, że dostawy gazu zostaną wznowione, gdy obserwatorzy dotrą na granicę Ukrainy z Unią Europejską oraz Ukrainy z Rosją. Pierwsza grupa unijnych ekspertów jest już w Kijowie.
Wciąż trwa dopracowywanie szczegółów współpracy, bo zgodnie z ostatnimi ustaleniami przedstawiciele Gazpromu mają wspomagać unijnych obserwatorów na Ukrainie, a Naftohazu - obserwatorów w Rosji. Szefem unijnej misji jest wysoki urzędnik Komisji Europejskiej. Wszyscy w Brukseli liczą, że Rosja wreszcie odkręci kurek z gazem.
Wszystko wskazuje więc na to, że Rosja ustąpiła, ale pokazała, że ostatnie słowo ma Putin. Zarówno Mirek Topolanek, jak i Silvio Berlusconi swoje optymistyczne oświadczenia wydali po rozmowie z rosyjskim premierem. Jeszcze kilka godzin wcześniej, unijny komisarz do spraw energii ogłaszał fiasko rozmów z Rosją, mówiąc, że Moskwa nie zgadza się na misję obserwatorów bez udziału w niej własnych przedstawicieli. Oświadczenie czeskiego przewodnictwa było więc zaskakujące i trochę niejasne. Nie wiadomo, co spowodowało przełom i kiedy dokładnie popłynie gaz.
W sobotę czeski premier Mirek Topolanek osobiście spotka się w Moskwie z szefem rosyjskiego rządu Władimirem Putinem. Tematem rozmów będzie oczywiście rozwiązanie kryzysu gazowego. Już w piątek Topolanek spotkał się natomiast w Kijowie z ukraińskimi przywódcami. Od prezydenta Wiktora Juszczenki usłyszał zapewnienie, że Ukraina uczyniła wszystko, by zapewnić tranzyt gazu przez swoje rurociągi do państw Unii Europejskiej. Juszczenko powtórzył, że Kijów nie ukradł ani jednego metra sześciennego gazu, płynącego z Rosji do Europy Zachodniej. Podkreślił również, że Ukraińcy w pełni rozliczyli się z Rosjanami z zadłużenia za paliwo dostarczone w ubiegłym roku.
Jeśli rosyjsko - ukraińska wojna gazowa szybko się nie zakończy, za dziewięć dni na Słowacji pojawią się problemy z zaopatrzeniem w gaz - podano w piątek w Bratysławie. Problemem nie jest brak surowca, bo tego wystarczy Słowacji na około 70 dni, ale utrzymanie właściwego ciśnienia w rurach gazowych.
Słowacja zapowiedziała również w piątek, że jeśli w ciągu 48 godzin nie zostaną przywrócone dostawy gazu z Rosji, to uruchomi wyłączony pod koniec roku przestarzały blok elektrowni atomowej w Bohunicach. Wprowadzenie stanu wyjątkowego w gospodarce nie przyniosło spodziewanych efektów. Fabryki i huty ograniczyły zużycie gazu zaledwie o półtora miliona metrów sześciennych. Władze oczekiwały trzykrotnie większych oszczędności.
W związku z kryzysem gazowym na Ukrainie pojawiły się internetowe apele o bojkot rosyjskich towarów - głównie wódki, piwa, papierosów i... kawioru. Są też wezwania do niesłuchania popularnej rosyjskiej muzyki, zwanej na Ukrainie "popsą", nieoglądania rosyjskiej telewizji, a nawet nietankowania benzyny z Rosji.
Co jeszcze dzieje się na Ukrainie? Posłuchaj relacji Romana Zająca, dziennikarza lwowskiego „RadioMan”: