Władze Danii oraz Wysp Owczych porozumiały się w sprawie umieszczenia wojskowego radaru przeciwlotniczego na tym położonym na Atlantyku archipelagu. Duński sprzęt ma monitorować napięcia na północy po inwazji Rosji na Ukrainę.
Minister obrony Danii Morten Bodskov oraz gubernator ds. zagranicznych Wysp Owczych Jenis av Rana podpisali umowę w stolicy archipelagu Torsvik. Dokument umożliwi budowę radaru o zasięgu od 3 do 400 kilometrów, nadzorującego przestrzeń powietrzną między Islandią, Norwegią a Wielką Brytanią. Koszt inwestycji to 340 mln koron (ok. 45 mln euro).
"Radar przyniesie społeczności farerskiej korzyści w okresie, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo Europy" - podkreślił Bodskov.
Część lokalnych polityków na Wyspach Owczych wyrażała swój sprzeciw wobec "militaryzacji pokojowej wyspy" lub domagała się rekompensaty w postaci korzystniejszych umów handlowych. Jako terytorium zależne od Danii Wyspy Owcze nie mogą jednak prowadzić własnej polityki w zakresie obronności oraz bezpieczeństwa.
Instalacja duńskich sił zbrojnych powstanie w miejscu, gdzie znajdują się pozostałości poprzedniego radaru. Został on rozebrany w 2007 roku, gdy politycy sądzili, że stosunki między NATO a Rosją nie będą już napięte.
Według duńskiego analityka wojskowego Hansa Petera Michaelsena, cytowanego przez telewizję TV2, "od czasu wyłączenia starego radaru na północnym Atlantyku powstała luka w monitoringu".
Był to ważny element natowskiego systemu ostrzegania. W ostatnich latach NATO naciskało na rząd w Kopenhadze, aby wybudował nowy radar, a teraz po inwazji Rosji na Ukrainę inwestycja stała się jeszcze bardziej istotna - uważa Michaelsen.
Jak dodaje, po wejściu Szwecji oraz Finlandii do NATO, Rosja będzie mieć utrudnioną drogę "wejścia" do Europy przez region Morza Bałtyckiego. Wówczas w przypadku konfliktu można spodziewać się ataku z północnego Atlantyku, gdzie znajdują się Wyspy Owcze.