Policja hrabstwa Wiltshire oświadczyła, że nic nie wskazuje na to, że dwie osoby, które zachorowały w niedzielę w restauracji w mieście Salisbury, zatruły się paraliżującym system nerwowy nowiczokiem. Nie jest też jasne, czy doszło do przestępstwa. Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
Do incydentu doszło w tym samym mieście, w którym dokonano ataku na Siergieja Skripala, byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i współpracownika wywiadu brytyjskiego oraz na jego córkę Julię.
Według telewizji Sky News, powołującej się na anonimowe źródła, jedna z osób, ktore uległy zatruciu jest narodowości rosyjskiej, ale policja nie potwierdziła tego. Wiadomo tylko, że osoby, które zachorowały, to mężczyzna i kobieta.
Policja poinformowała, że obie osoby są przytomne. Zostały przewiezione do szpitala, gdzie przebywają na obserwacji. Zachorowały one po spożyciu posiłku we włoskiej restauracji Prezzo, w której przebywał w dniu ataku Skripal i jego córka Julia. Niedaleko tej restauracji stracili przytomność.
"W ramach prewencji restauracja i otaczające ją ulice zostały otoczone kordonem, podczas gdy funkcjonariusze badają miejsce zdarzenia i starają się ustalić okoliczności i powody, które doprowadziły do zachorowania" - głosi komunikat policji.
Skripal oraz jego córka Julia zostali znalezieni nieprzytomni w Salisbury na początku marca. Skripal mieszkał tam od czasu swego wyjazdu z Rosji, gdzie został skazany za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii. Władze brytyjskie uznały, iż Skripalów próbowano otruć bojowym środkiem trującym określanym jako nowiczok i opracowanym w ZSRR.
Skripalowie przeżyli atak na ich życie, ale w lipcu zmarła Dawn Sturgess, kobieta nie mająca związku ze sprawą. Jej partner Charlie Rowley zachorował po tym jak znalazł flakonik, który - jak się okazało - zawierał nowiczoka.
Rząd brytyjski oskarżył Rosję o atak na Skripalów. Moskwa kategorycznie odrzuca to oskarżenie.
(mn)