Aleksander Dobra - słynny kajakarz z Polic, który chce przepłynąć Atlantyk z Ameryki do Europy - dryfuje i czeka na pomoc, którą starają się zorganizować jego przyjaciele. Kontynuuje rejs do Lizbony, ale sytuacja jest poważna.
Trwa wyścig z czasem, bo choć prognozy pogody na najbliższe dni nie są złe, to sztorm wcześniej czy później nadejdzie. A bez steru może to oznaczać dla kajakarza olbrzymie kłopoty.
Choć nikt nie chce nawet myśleć o najgorszym, to wszyscy zdają sobie sprawę z tego, w jak trudniej sytuacji znalazł się Aleksander Doba. I jak bardzo potrzebna jest pomóc, którą tak trudno zorganizować.
Piotr Chmieliński - koordynator medialny wyprawy - stara się zaangażować armatorów, by załoga któregoś z przepływających statków udzieliła Polakowi pomocy. Koszty całej akcji mogą być jednak olbrzymie.
Aleksander Doba wciąż liczy na to, że kajak uda się naprawić na oceanie z pomocą marynarzy i nie będzie musiał nadać sygnału SOS. W takiej sytuacji oznaczałoby to już podjęcie przez służby amerykańskie akcji ratowniczej, a w konsekwencji ratowanie tylko człowieka. Kajak OLO zostałby prawdopodobnie zatopiony, by nie stanowił przeszkody nawigacyjnej.
W tej chwili Aleksander Doba znajduje się około 1000 mil morskich od wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Do Lizbony zostało mu 2000 mil morskich. Posłuchaj rozmowy z Piotrem Chmielińskim.
(mpw)