Siedem godzin trwał postój pociągu relacji Warszawa - Berlin na stacji w Mogilnie w woj. kujawsko-pomorskim. Powodem była informacja o podłożeniu bomby. Na szczęście alarm okazał się fałszywy. Cały skład został przeszukany przez policjantów z psami. Ok. godz. 10 pociąg dotarł do Berlina.
Cały pociąg został sprawdzony przez policyjnych pirotechników i antyterrorystów, którym towarzyszyły psy przeszkolone do wykrywania materiałów wybuchowych. Nie znaleziono nic, co mogłoby zagrażać bezpieczeństwu pasażerów i obsługi pociągu. Około godz. 1.30 pociąg wyruszył w dalszą podróż - mówi Magdalena Pollak z Komendy Powiatowej Policji w Mogilnie.
Informację o podłożonym ładunku wybuchowym w pociągu z Warszawy do Berlina w środę pod wieczór otrzymali mailem od nieznanego nadawcy pracownicy infolinii PKP Intercity w Łodzi. Około godz. 18.30 pociąg został zatrzymany na stacji w Mogilnie. Zaalarmowana została policja i straż pożarna.
Około 300 pasażerów pociągu i kilkunastu mieszkańców domów położonych przy dworcu zostało ewakuowanych i umieszczonych w pobliskiej szkole. Jak poinformowała rzeczniczka PKP Intercity Marta Ziemska, ewakuowanym osobom dostarczono napoje i posiłki.
Jako pierwsi do przeszukiwania pociągu przystąpili członkowie grupy minersko-pirotechnicznej w mogileńskiej policji. Następnie w akcję włączyli się antyterroryści z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Na miejsce akcji sprowadzono też przewodników ze specjalnie wytresowanymi psami z Poznania i Płocka.
W akcję zaangażowani byli również policjanci z sąsiednich miejscowości, a w odwodzie znajdowały się cztery zastępy Państwowej Straży Pożarnej.
Rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe Mirosław Siemieniec poinformował, że w związku z akcją wstrzymano ruch pociągów przez stację Mogilno. Przewozy Regionalne wprowadziły zastępczą komunikację autobusową na odcinku z Trzemeszna (Wielkopolskie) do Kołodziejewa (Kujawsko-Pomorskie).
(mpw)