Francesco Schettino, kapitan statku Costa Concordia który zatonął w styczniu, zaskarżył w sądzie decyzję o zwolnieniu z pracy. Domaga się ponownego przyjęcia do pracy i wypłaty pensji, których go pozbawiono.
Kapitan statku, na pokładzie którego zginęły 32 osoby, argumentuje, że w noc katastrofy u brzegów wyspy Giglio postępował w sposób właściwy i udało mu się uniknąć większej tragedii. Dlatego zwolnienie z pracy uważa za niesłuszne i zabiega o to, aby armator, Costa Crociere, przywrócił go do pracy.
Schettino powiedział agencji ANSA: Uważam, że prawem każdego pracownika jest możliwość zaskarżenia zwolnienia z pracy, zwłaszcza, gdy dochodzi do niego zanim potwierdzono jego winę.
Armator nie wypowiada się na temat pozwu kapitana Concordii. W wydanym oświadczeniu firma wyjaśniła jedynie, że umowę o pracę z kapitanem rozwiązała w lipcu, a więc pół roku po katastrofie, kiedy opuścił areszt domowy. Ponadto podkreślono, że zwolnienie z pracy nastąpiło zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Dziennik "La Repubblica", który pierwszy poinformował o pozwie Schettino, przypomniał, że już wcześniej armator zarzucił kapitanowi liczne zaniedbania, złamanie przepisów o żegludze oraz kodeksu pracy. Wśród zarzutów jest między innymi picie alkoholu na służbie. Oparto go na relacjach świadków, którzy widzieli Schettino pijącego duże ilości wina godzinę przed tym, gdy statek z ponad 4 tysiącami pasażerów i członków załogi wpadł na podmorskie skały u brzegów wyspy Giglio.
Prokuratura postawiła Francesco Schettino zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci 32 osób oraz katastrofy morskiej i ucieczkę z pokładu w trakcie ewakuacji. Śledztwo wykazało, że jako kapitan statku nie panował nad sytuacją po katastrofie i o kilkadziesiąt minut opóźnił ewakuację z przewracającej się Concordii. Grozi mu 15 lat więzienia.