Seria błędów kapitana i załogi, chaos na mostku i nieodpowiedzialne zachowanie kapitana - taki obraz wyłania się z ekspertyzy biegłych, którzy przeanalizowali zapis czarnej skrzynki wycieczkowca Costa Concordia. Tuż przed wypadkiem bałagan na statku był aż tak wielki, że sternik chciał skręcić w lewo, a skierował jednostkę w prawą stronę. Już po zderzeniu kapitan nie martwił się o pasażerów, ale o to,... co powie prasie.
Osiem miesięcy po katastrofie włoskie media rozpowszechniły najważniejsze wnioski ekspertów, którzy badali czarną skrzynkę statku. Zarejestrowała ona rozmowy toczone na mostku kapitańskim. Analiza nagrań pokazuje skrajną niekompetencję kapitana Francesco Schettino i to, że zupełnie nie panował on nad sytuacją.
W swoich analizach eksperci potwierdzili wcześniejsze ustalenia śledztwa wskazujące na to, że kapitan podjął wiele błędnych decyzji tuż przed zderzeniem i zaraz po nim. Tym sposobem tylko pogorszył sytuację, która i tak była krytyczna.
Przed zderzeniem kapitan wydawał rozkazy dotyczące zmiany kursu, ale były one niezrozumiałe i nieprecyzyjne. Nagrania pokazują, że załoga prowadziła na mostu dyskusję o tym, co dokładnie powiedział kapitan. Najbardziej zagubiony w tej sytuacji był sternik, który zupełnie nie rozumiał tego, co się dzieje wokół niego i nie był w stanie odpowiednio zareagować. To właśnie on w decydującym momencie popełnił błąd i zamiast skręcić w lewo, obrał kurs na prawo.
Z ekspertyzy biegłych wynika, że już 6 minut po zderzeniu kapitan Schettino dostał informację o tym, że statek nabiera wody. Idziemy więc na dno czy źle zrozumiałem? - pytał obecnych na mostu. Mimo tego, że wiedział o zderzeniu, ogłosił alarm dopiero po 50 minutach. Biegli stwierdzili, że nie rozumiał powagi sytuacji i zupełnie nad nią nie panował.
Włoska agencja prasowa Ansa zwraca uwagę na wnioski płynące z 270-stronicowej ekspertyzy. Wynika z nich, że bilans katastrofy mógłby być mniejszy, gdyby przestrzegano wszystkich procedur, zwłaszcza tych dotyczących ewakuacji z pokładu. Za dodatkową trudność uznano kłopoty językowe załogi. Jej członkowie pochodzili z różnych krajów, nie wszyscy mówili po włosku, a to spowodowało kłopoty z komunikacją w krytycznej sytuacji. Kolejny absurd piętnowany przez agencję to zachowanie kapitana w rozmowie ze sztabem kryzysowym. Gdy statek coraz bardziej nabierał wody, Schettino martwił się, ... co powie prasie.
Francesco Schettino po 6 miesiącach opuścił areszt domowy. Prokuratura postawiła mu między innymi zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci, doprowadzenia do katastrofy morskiej, próbę jej zatajenia przed władzami portowymi i ucieczkę z pokładu podczas ewakuacji. Mężczyzna może trafić do więzienia nawet na 15 lat.