Jako przewodniczący KE wystąpię o to, aby co roku niezależna instytucja publikowała raport o stanie praworządności, ale taki, który będzie obejmował wszystkie kraje członkowskie - zapowiada w środowej "Rzeczpospolitej" niemiecki polityk, kandydat EPL na szefa KE Manfred Weber.
Niemiecki europoseł zastrzega w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że jego celem nie jest "karanie jednych krajów przez drugie, tylko utrzymanie jedności Europy opartej na wspólnych wartościach". W tym celu należy wzmocnić mechanizm zapewniający rządy prawa w Unii. Jako przewodniczący KE wystąpię o to, aby co roku niezależna instytucja publikowała raport o stanie praworządności, ale taki, który będzie obejmował wszystkie kraje członkowskie, a nie tylko tzw. nowe - zapowiada Weber.
Dodaje przy tym, iż niepokoi go "rosnący podział na państwa Wschodu i Zachodu". Najważniejsze dla mnie jest to, aby ten mechanizm dotyczył wszystkich krajów członkowskich, ponieważ wszystkich nas dotyczy praworządność - deklaruje kandydat Europejskiej Partii Ludowej na szefa Komisji Europejskiej.
Weber ocenia przy tym, że "stawką debaty, która toczy się w Polsce, jest miejsce kraju w Unii". Według niego w ostatnich latach polski rząd "nie należał do tych, które kierują Wspólnotą, są w pierwszym rzędzie". Był raczej po stronie blokujących. W Brukseli o Polsce mówiło się w kontekście wątpliwości co do przestrzegania zasad państwa prawa. A przecież potrzebujemy silnej Polski w silnej Unii. Więcej: nie ma silnej Europy bez ambitnej Polski! - podkreśla niemiecki chadek.
Jak dodaje, Polacy od dziesięcioleci walczyli o wolność, dlatego ich głos jest tak ważny". Polska powinna więc wrócić na czołowe miejsce, przedstawić propozycje na rzecz wzmocnienia Unii - mówi europoseł.
Kilka dni wcześniej Manfred Weber opowiedział się w artykule dla "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" za zerwaniem z zasadą jednomyślności państw UE przy podejmowaniu decyzji o sankcjach. Tam również zapowiedział powołanie "niezależnej rady ekspertów" składających się ze znanych prawników, która będzie regularnie sprawdzać niezależność systemu sądownictwa, podatność na korupcję i wolność mediów we wszystkich państwach członkowskich UE. Rada miałaby "obiektywnie opiniować" czy sankcje powinny zostać nałożone; z kolei za "poważne i ciężkie naruszenia" państwa powinny odpowiadać przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.