"To jest nie do pomyślenia, pogoda była dobra. Samolot był oświetlony. Ja nie rozumiem, jak to się mogło stać" - powiedziała amerykańskiemu korespondentowi RMF FM Pawłowi Żuchowskiemu Mariola Witkowska, siostra 42-letniej Justyny i ciocia 12-letniej Brielle, które zginęły w czwartek w katastrofie lotniczej pod Waszyngtonem. "Nie mogę przyjąć do wiadomości, że już ich więcej nie zobaczę" - dodała zrozpaczona kobieta.
Mariola Witkowska w rozmowie z RMF FM podkreśliła, że jej siostra poświęciła się dla swojej córki Brielle, która była młodą, obiecującą i odnoszącą sukcesy łyżwiarką figurową.
Moja siostra była pielęgniarką i zrezygnowała z kariery, żeby zająć się Brielle i jej talentem - powiedziała amerykańskiemu korespondentowi RMF FM Pawłowi Żuchowskiemu.
Mariola z siostrą przyjechały z rodzicami do Stanów Zjednoczonych w 1991 roku. Początkowo wszyscy mieszkali w mieście New Britain w stanie Connecticut.
W dniu katastrofy lotniczej, do której doszło w czwartek, na lotnisko po swoją żonę i córkę pojechał mąż pani Justyny wraz z ich kilkuletnim synem.
To właśnie tam dowiedzieli się o tragedii, jaka rozegrała się w rejonie waszyngtońskiego lotniska.
Na razie wiemy, że wyciągnęli 40 ciał. Ale reszta samolotu jest pod wodą. Prawdopodobnie dziś będą wyciągać resztę ciał - powiedziała Mariola Witkowska.
Bogdan Klich, szef polskiej placówki dyplomatycznej w Waszyngtonie, złożył rodzinie Polki i jej 12-letniej córki, które zginęły w katastrofie lotniczej nad Potomakiem, wyrazy głębokiego współczucia w imieniu dyplomatów pracujących w Waszyngtonie i Ministerstwa Sprawa Zagranicznych.
Bogdan Klich w rozmowie z Mariolą Witkowską, siostrą jednej z ofiar tego tragicznego wydarzenia, zapewnił o pełnym wsparciu. Rodzina może liczyć na pomoc polskiej placówki dyplomatycznej.
Do katastrofy lotniczej doszło w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.
Samolot pasażerski Bombardier CRJ-700 linii American Airlines, lecący z Wichita w stanie Teksas, zderzył się w powietrzu z wojskowym śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem.
Obie maszyny wpadły do rzeki Potomak. Zginęło 67 osób, w tym 64 osoby będące na pokładzie samolotu pasażerskiego i trzech amerykańskich żołnierzy, którzy lecieli helikopterem.