Władze w Teheranie oskarżyły CIA i opozycję na emigracji o inspirowanie protesów, jakie wybuchły na ulicach stolicy Iranu po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. Rozważają też obniżenie rangi stosunków z Wielką Brytanią. Wcześniej obydwa kraje poinformowały o wydaleniu dyplomatów drugiej strony ze swojego terytorium.
Nie ustają kontrowersje wokół irańskich wyborów. Kandydat w wyborach prezydenckich w Iranie Mohsen Rezai wycofał złożony wcześniej wniosek w sprawie nieprawidłowości, do jakich miało dojść w czasie głosowania 12 czerwca. Konserwatysta umotywował swą decyzję tym, że Rada Strażników ma za mało czasu by rozpatrzyć wniosek, a także, iż sytuacja polityczna, społeczna i w zakresie bezpieczeństwa kraju znajduje się w wyjątkowo drażliwym momencie i jest ważniejsza od kwestii wyborów.
Duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei dał we wtorek Radzie Strażników dodatkowe pięć dni - do poniedziałku - na rozpatrzenie skarg, dotyczących przebiegu wyborów. Rada Strażników formalnie musi zatwierdzić wyniki głosowania. Wcześniej gremium to - w skład którego wchodzi dwunastu teologów i prawników, mających czuwać nad zgodnością decyzji parlamentu z zasadami islamu - oceniło, iż w trakcie wyborów nie doszło do większych nieprawidłowości.
W Radzie złożono co najmniej 646 takich wniosków. Dwaj przegrani kandydaci w wyborach, uważani za zwolenników reform Mir-Hosejn Musawi i Mehdi Karubi zażądali, w związku z poważnymi ich zdaniem naruszeniami, anulowania elekcji i ponownego przeprowadzenia wyborów.
Zwolennicy Musawiego uznają wybory za sfałszowane. Ogłoszenie ich oficjalnych wyników, według których wygrał dotychczasowy prezydent Mahmud Ahmadineżad, wywołało falę protestów i zamieszek. Zginęło w nich kilkanaście osób.