Kolegium elektorów, składające się z 300 członków, wybierze w sobotę prezydenta Gruzji. Jedynym kandydatem, wysuniętym przez partię rządzącą Gruzińskie Marzenie (GM), jest polityk i były piłkarz Micheil Kawelaszwili. Wybór wywołał ostrą krytykę ze strony opozycji oraz urzędującej prezydentki. Od 28 listopada w całej Gruzji trwają antyrządowe protesty. Gruzini sprzeciwiają się m.in. polityce, która oddala kraj od Unii Europejskiej. Wydarzenia w Tbilisi śledzi dziennikarz RMF FM Mateusz Chłystun.
Po raz pierwszy prezydent Gruzji nie jest wyłaniany w wyborach bezpośrednich. Zgodnie z przyjętymi w 2017 r. poprawkami do konstytucji, głowę państwa wybiera specjalne kolegium wyborcze, składające się z parlamentarzystów oraz przedstawicieli władz lokalnych. Papauszwili podał, że rządząca partia GM ma 211 elektorów, 69 to przedstawiciele partii opozycyjnych. Pozostałe 20 miejsc należy do Zgromadzenia Ludowego Abchazji, której członkowie nie mają przynależności partyjnej.
Przewodniczący parlamentu gruzińskiego Szalwa Papauszwili poinformował, że wybór prezydenta odbędzie się w sali posiedzeń od godz. 9 do 14 czasu lokalnego (godz. 6 - 11 czasu polskiego). Krótko po głosowaniu zbierze się Centralna Komisja Wyborcza, która jeszcze w sobotę ogłosi nazwisko prezydenta.
Od rana w Tbilisi trwają protesty antyrządowe pod hasłem "Obudź się, Gruzjo". Według lokalnych mediów w dniu wyborów prezydenckich na ulice wyjdą tysiące Gruzinów, sprzeciwiających się polityce partii rządzącej Gruzińskie Marzenie.
Według serwisu NewGeorgia, przed siedzibą parlamentu oraz w bocznych uliczkach zgromadzili się protestujący z gruzińskimi flagami. Manifestanci śpiewają hymn państwowy. Niektórzy przynieśli ze sobą dyplomy ukończenia szkół wyższych - to akcja "Pokaż dyplom Kawelaszwilemu", która ma na celu przypomnienie, że kandydat na prezydenta nie ma wyższego wykształcenia. Tłum entuzjastycznie przywitał prozachodnią prezydentkę Salome Zurabiszwili, która pojawiła się wśród protestujących przed parlamentem.
Protestujący mają ze sobą transparenty o treści: "Prezydent - pacynka", "To nie mój prezydent", "Unio, wprowadź sankcje na Gruzińskie Marzenie". Nad głowami manifestantów, oprócz powiewających gruzińskich i unijnych flag, od czasu do czasu widać przelatujące piłki futbolowe. Część demonstrantów w ten sposób rozgrzewała się w mroźny dzień, nawiązując do kariery piłkarskiej Kawelaszwilego. Inni trzymali w rękach czerwone kartki, które na murawie otrzymuje piłkarz za brutalny faul lub niesportowe zachowanie.
Okolicę zabezpieczają funkcjonariusze policji. Na placu Wolności, niedaleko parlamentu stoją armatki wodne oraz autobusy, którymi przewozi się żołnierzy sił specjalnych.
Gruzińskie media poinformowały, że w ramach protestów zaplanowano m.in. bieg uliczny z gruzińskimi i unijnymi flagami, demonstrację działaczy na rzecz przyrody, środowiska wpinaczy górskich, a także przedstawicieli sportu, w tym Gruzińskiego Związku Piłki Nożnej. Przewiduje się, że w niektórych miastach frekwencja podczas antyrządowych protestów może być mniejsza w związku z niekorzystną pogodą na północnej części kraju, gdzie odnotowano obfite opady śniegu i zapowiedziano burze śnieżne.
Wieczorem w Tbilisi planowany jest również prorządowy marsz "wspierający wartości chrześcijańskie" - podał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda). Jego uczestnicy chcą dotrzeć pod parlament, aby wyrazić poparcie dla burmistrza miasta Kachy Kaladzego. Szef administracji Tbilisi zaplanował na sobotę uroczyste zapalenie światełek na choince z udziałem rodzin z dziećmi. Ta inicjatywa spotkała się z ostrą krytyką ze strony Zurabiszwili.
14 grudnia dla Gruzji to też dzień szczególny.
"Tego dnia w ubiegłym roku Gruzja otrzymała status kandydata do UE i był to dzień konsensusu, radości i wielkich emocji! W ciągu jednego roku rządzący jednopartyjny system zniszczył tę wielką szansę i zbudował represyjny autorytarny system" - napisała prezydent Zurabiszwili na platformie X.
W tłumie pojawił się także brat prezydentki Gruzji Otar Zurabiszwili z ogromnym naręczem balonów przedstawiających zwierzęta. Nadmuchiwane postacie pingwinów i krów to symboliczny komentarz do prywatnego zoo, które posiada honorowy przewodniczący Gruzińskiego Marzenia, oligarcha Bidzina Iwaniszwili, powszechnie uważany za najważniejszą postać w kraju.