Doniesienia te potwierdza organizacja Human Rights Watch. Szczególnie niebezpiecznie jest w miejscowości Gori, położonej niedaleko Osetii Południowej. Miasto to strefa zamknięta przez Rosjan. Zabijają wszystkich - młodych ludzi oraz kobiety. To Osetyjczycy. Najpierw wkraczają Rosjanie, a za nimi idą bojówki z Osetii i strzelają do wszystkich. Możemy tylko ukrywać się w domach i czekać - mówił mieszkaniec Gori.
To, co robią Osetyjczycy to zemsta wpisana w kaukaską tradycję. Tyle, że to z Moskwa twierdzi, że jest gwarantem pokoju na Kaukazie a mordy i rabunek odbywają się na oczach rosyjskich wojska przez propagandę moskiewską wciąż nazywanych siłami pokojowymi:
Armia rosyjska zapowiada, że dziś wycofa się z Gori. Generał Wiaczesław Borisow twierdzi, że jeszcze przez dwa dni oddziały rosyjskie pozostaną w rejonie Gori, by przekazać gruzińskim siłom porządkowym funkcje kontrolne, po czym odejdą.
Milczenie w sprawie konfliktu przerwali Amerykanie. Prezydent Bush stwierdził, że liczy na całkowite wycofanie sił rosyjskich i przestrzeganie przez Moskwę rozejmu. Jednocześnie przywódca USA ogłosił że wysyła szefową dyplomacji Condoleezzę Rice do Paryża i Tbilisi.
Do Gruzji dotarła już pierwsza część amerykańskiej pomocy humanitarnej. Przywiózł ją wojskowy samolot transportowy. W drodze są kolejne: W najbliższych dniach wyślemy kolejne samoloty, dostarczeniem pomocy zajmą się też okręty marynarki wojennej. Przywiozą pomoc humanitarną oraz lekarstwa - ogłosił Bush.
Biały Dom poinformował, że w związku z zapalną sytuacją na Kaukazie, prezydent przesunął swój letni wypoczynek na ranczu w Teksasie. A Rosja oświadczyła że USA muszą wybrać - albo partnerstwo z Moskwą albo dobre stosunki z Gruzją.