Wiceszef KE Frans Timmermans oświadczył, że podczas wtorkowego posiedzenia ministrów ds. europejskich, na którym KE przedstawiała informację w sprawie procedury praworządności wobec Polski, większość krajów poparła jego działania w tej sprawie. 17 krajów Unii poparło wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa w sporze z Polską w sprawie praworządności. Wypowiadało się 22 przedstawicieli Unii. Jak donosi nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon, atmosfera spotkania była ostra.
Jak relacjonował Timmermans, zdecydowana większość państw członkowskich stwierdziła, że KE powinna kontynuować swoje wysiłki, aby prowadzić dialog z polskimi władzami i wypracowywać rozwiązanie. Wiceszef KE dodał przy tym, że ma wrażenie, iż polski rząd jest otwarty na dialog.
Głos zabrali przedstawiciele 22 państw UE.
Było szerokie porozumienie wokół stołu, że praworządność to wspólny interes i wspólna odpowiedzialność instytucji i państw członkowskich. Sądzę, że to ważny punkt startowy, aby rozwiązywać problemy, jeśli są takie w tym obszarze - powiedział Timmermans na konferencji prasowej.
Jak zauważa korespondentka RMF FM, to klęska polskiej dyplomacji. Nie udało się zapobiec debacie ministrów na temat Polski, a jeszcze wczoraj szef polskiej dyplomacji mówił, że żadnej dyskusji nie będzie. W dodatku Frans Timmermans został wzmocniony szerokim poparciem krajów Unii.
Jak relacjonował Timmermans, zdecydowana większość państw członkowskich stwierdziła, że KE powinna kontynuować swoje wysiłki, aby prowadzić dialog z polskimi władzami i wypracowywać rozwiązanie. Wszyscy mówili: nie chcemy stawiać żadnego państwa w narożniku, ale czujemy wspólną odpowiedzialność za rządy prawa - podkreślił polityk.
Było szerokie porozumienia wokół stołu, że praworządność to wspólny interes i wspólna odpowiedzialność instytucji i państw członkowskich. Sądzę, że to ważny punkt startowy, aby rozwiązywać problemy, jeśli są takie w tym obszarze - dodał Timmermans.
Zapewniał, że po tej dyskusji skoncentruje swoje wysiłki na tym, by wypracować rozwiązanie problemu dotyczącego Polski. Wierzę, że można znaleźć rozwiązanie. Mam wrażenie, że polski rząd jest teraz otwarty na dialog w tej sprawie - oświadczył Timmermans.
Timmermans wyraził nadzieję, że przebieg wtorkowego spotkania zachęci zarówno KE jak i polski rząd do znalezienia drogi naprzód. Jest oczywiste, że możemy znaleźć drogę naprzód, jeśli jest wola, by przyjrzeć się rekomendacjom, które przedstawiła Komisja Europejska - tłumaczył.
Wydane w grudniu 2016 r. dodatkowe rekomendacje mówią m.in., że Warszawa ma w pełni wykonać wyroki Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którymi stanowiska sędziów TK ma objąć trzech sędziów wybranych zgodnie z prawem w październiku 2015 r. (większość sejmowa wybrała na ich miejsce inne osoby).
Wiceszef KE mówił, że ma nadzieję na reakcję ze strony władz w Warszawie po wtorkowej debacie na Radzie UE. Mam nadzieję, że to będzie otwarcie, żebyśmy mogli zobaczyć, czy jest wspólny grunt co do niektórych spraw. Uważam, że ostatecznie dialog jest jedynym konstruktywnym sposobem, za pomocą którego możemy rozwiązać ten problem. Nie osiągnęliśmy jeszcze rezultatu, na jaki liczyłem, ale wciąż mam nadzieję, że możemy dokonać postępu. Zależy to w całości od woli polskiego rządu - oświadczył.
Odmówił przy tym wyznaczania jakichkolwiek dat na osiągnięcie postępu, bo - jak tłumaczył - nie pomoże mu to w dialogu.
Wiceszef MSZ Konrad Szymański robił jednak dobrą minę do złej gry. Pytany przez Katarzynę Szymańską-Borgino, czy ta pierwsza w historii debata krajów Unii na temat praworządności szkodzi Polsce, odpowiada: "Myślę, że taka debata by szkodziła, gdyby Polska była niema, albo gdyby Polska nie miała argumentów". Zdaniem Szymańskiego to spór nie na temat wartości, ale o interpretację prawną. To jest główny argument rządu.
(mpw)