Wyszukiwarka Baidu i chińska cyberpolicja uruchomiły system walki z "plotkami w sieci" - podała w czwartek agencja Xinhua. Według komentatorów władze zacieśniają kontrolę nad internetem przed zbliżającym się krajowym zjazdem rządzącej Komunistycznej Partii Chin.
System do walki z plotkami został zintegrowany z najpopularniejszą chińską wyszukiwarką internetową oraz wszystkimi portalami i forami zarządzanymi przez firmę Baidu. System wykorzystuje zbiory danych big data, techniki przetwarzania języków naturalnych oraz sztuczną inteligencję, by zbierać z internetu "podejrzane wiadomości" i przesyłać je do weryfikacji "instytutom, ekspertom i policji" - podała Xinhua.
Wcześniej w tym tygodniu urzędy ds. bezpieczeństwa internetu w Pekinie i Kantonie poinformowały o ukaraniu firm prowadzących trzy największe sieci społecznościowe w tym kraju, Sina Weibo, WeChat i Tieba, należącą do Baidu, za niewystarczający nadzór nad treściami publikowanym przez ich użytkowników. Na firmy nałożono maksymalne przewidziane prawem grzywny - napisano w oficjalnych komunikatach. Konkretnej sumy nie podano, ale obowiązująca ustawa o cyberbezpieczeństwie przewiduje za to przewinienie grzywny do 500 tysięcy juanów (ok. 275 tys. zł).
Na serwisie WeChat użytkownicy publikowali treści dotyczące "przemocy, terroru, nieprawdziwe informacje, obsceniczną pornografię i inne treści, które zagrażają bezpieczeństwu państwa, bezpieczeństwu publicznemu i ładowi społecznemu", a prowadząca tę platformę firma Tencent nie wywiązała się z obowiązku "zarządzania treściami" wynikającego z ustawy o cyberbezpieczeństwie - poinformował urząd ds. bezpieczeństwa internetu prowincji Guangdong w komunikacie opublikowanym na jego oficjalnym koncie weChatowym. Podobną informację dotyczącą Sina Weibo i Baidu Tieba przekazał analogiczny urząd w Pekinie.
W ostatnim tygodniu w kraju praktycznie nie działa WhatsApp - jedyny popularny na świecie komunikator pozostający poza kontrolą Pekinu, który dotychczas nie był w Chinach zablokowany. Zachodnie media podejrzewają, że problemy z używaniem WhatsAppa, które zaczęły się już w lipcu, wynikają z jego blokowania lub celowego spowalniania przez władze. Chiński urząd ds. cyberbezpieczeństwa oznajmił, że należący do Facebooka komunikator powinien aktywnie przechwytywać "nielegalne informacje" przesyłane przez użytkowników, a Chiny mają prawo tego od niego wymagać. Suwerenność kraju w cyberprzestrzeni powinna być chroniona - oświadczył urząd w odpowiedzi na pytania Bloomberga.
Część internautów w Chinach obchodzi blokadę, znaną jako "wielki chiński firewall", i korzysta z zakazanych serwisów, łącząc się poprzez sieci VPN (Virtual Private Network). Również one znalazły się ostatnio na celowniku chińskich władz, które ogłosiły w styczniu początek 14-miesięcznej kampanii przeciwko tym sieciom. Część popularnych lokalnych serwisów została zamknięta, choć zagraniczne sieci VPN wciąż dają możliwość obejścia blokady. W marcu na dziewięć miesięcy więzienia za sprzedaż usług VPN skazano 26-letniego mieszkańca miasta Dongguan w prowincji Guangdong, co wywołało obawy internautów przed możliwymi reperkusjami również dla użytkowników.
Jednocześnie nasila się kontrola nad krajowymi serwisami społecznościowymi. W sierpniu chińskie władze nakazały platformom internetowym weryfikację tożsamości użytkowników, którzy mogą publikować informacje. Niedługo potem Sina Weibo poprosiła wszystkich użytkowników o rejestrację prawdziwych nazwisk do 15 września. Na początku tego miesiąca władze zarządziły dodatkowo, że moderatorzy grup czatowych i forów odpowiadają za treści publikowane przez ich członków.
Zwiększona kontrola nad internetem to element przygotowań do zaplanowanego na październik XIX krajowego zjazdu Komunistycznej Partii Chin - najważniejszego wydarzenia politycznego w Chinach od pięciu lat. Według obserwatorów na zjeździe prezydent Xi Jinping jeszcze bardziej umocni swoją niemal absolutną już władzę, choć nie wiadomo, jakie konkretnie ogłoszone zostaną zmiany w składzie Stałego Komitetu Biura Politycznego Komitetu Centralnego - siedmioosobowego organu sterującego partią i de facto całym krajem.
(ł)