"Kłamali i jeszcze raz kłamali". Były brytyjski minister obrony Ben Wallace opowiedział w BBC o wizycie w Moskwie na 10 dni przed inwazją na Ukrainę. Przewodził temu resortowi od początku wojny. Jest byłym żołnierzem i dowódcą, jednym z najbardziej szanowanych polityków rządzącej Partii Konserwatywnej.
Ben Wallace zrezygnował z wyścigu o fotel premiera Wielkiej Brytanii, aby nieść pomoc Ukrainie. To człowiek o wysokim stopniu publicznej odpowiedzialności i etyce politycznej.
Gdyby wystartował w wyścigu przewodziłby dziś brytyjskiemu rządowi.
W rozmowie z dziennikarzami BBC Wallace wspomniał swoją wizytę w Moskwie w lutym 2022 roku. Nazwał ją "ostatnim rzutem na taśmę" w obliczu nadchodzącej wojny.
"Prosiłem, nie róbcie tego. Ale to było oczywiste, że i tak to zrobią" - wspomina rozmowę z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu generalnego Rosji.
Udzielając wywiadu BBC, brytyjski polityk skupił się także na języku, jakiego używał w Moskwie, w nadziei, że odniesie jakikolwiek skutek.
"Pochowałem już tylu żołnierzy, że wiem, że nie chcemy wojny" - mówił. "Nie chcę, żeby Rosjanie umierali. Nie chce, żeby ktokolwiek umierał" - tłumaczył podczas wizyty w Moskwie.
Jak podkreślił Ben Wallace, jego rozmówcy na Kremlu nie byli przegotowani na taką szczerość. Byli wyraźnie zakłopotani. Jednak, gdy kłamiąc w żywe oczy zapewnili, że nie napadną na Ukrainę, zrozumiał, że tak właśnie się stanie.