Wicedyrektor Muzeum Narodowego w Rio de Janeiro, w którym w nocy z niedzieli na poniedziałek wybuchł ogromny pożar, poinformowała, że spłonęło 90 proc. spośród około 20 mln eksponatów, w tym m.in. słynna czaszka Luzii. Jak mówiła wicedyrektor Cristiane Serejo, po wstępnych oględzinach stwierdzono, że z całej kolekcji muzeum zachowało się jedynie herbarium, niektóre wyroby ceramiczne i minerały oraz zbiory zoologiczne biblioteki głównej - eksponaty te znajdowały się w innym budynku.
Spośród przedmiotów wystawianych w objętym pożarem głównym budynku instytucji ocalała tylko kolekcja meteorytów, odpornych na ogień, m.in. Bendego - ważący 5,6 tony, największy znaleziony w Brazylii.
Wśród najcenniejszych z utraconych przedmiotów jest czaszka Luzii - kobiety, która terytorium dzisiejszej Brazylii zamieszkiwała ok. 11,5 tys. lat temu. Eksponat ten był uznawany za jeden z najstarszych fragmentów szkieletów znalezionych w Ameryce Łacińskiej.
W pożarze bezpowrotnie utracono także m.in. cenny zbiór egipskich mumii zakupionych przez Piotra I, cesarza Brazylii w latach 1822-31, jedną z największych w Ameryce Łacińskiej kolekcję skamielin dinozaurów czy kolekcję sztuki greckiej i rzymskiej, sprowadzoną do Brazylii przez cesarzową Teresę Krystynę.
Brazylijski rząd zapowiedział odbudowę Muzeum Narodowego. Konferencja z udziałem ministrów oświaty i kultury, Rossieliego Soaresa i Sergio Sa Leitao odbyła się przy ruinach budynku. Obok trwał protest mieszkańców oburzonych faktem, że instytucja przez lata była pozostawiona przez rząd samej sobie i niedostatecznie dofinansowywana.
Minister oświaty zapewnił, że odbudowa muzeum rozpocznie się natychmiast, wraz z przeznaczeniem 10 mln reali (ok. 2,4 mln dolarów) "na zagwarantowanie (odbudowy) struktury i bezpieczeństwa" budowli. Choć fasada i ściany budynku nie zawaliły się, zdaniem inspektorów konstrukcja została naruszona i w każdej chwili może runąć.
Na drugą fazę rekonstrukcji ma zostać przeznaczona suma wyższa o 5 mln reali, jednak na razie nie podano szczegółów. Wiadomo, że wsparcia w tej inwestycji udzieli UNESCO.
Z kolei trzeci etap odbudowy ma polegać na uzyskaniu nowych zasobów dla instytucji. Minister Soares podkreślił, że w tym celu zwróci się z prośbą o pomoc międzynarodową. Swoją gotowość niesienia wsparcia już zadeklarowała Francja.
Brazylijski prezydent Michel Temer ogłosił z kolei, że udało mu się uzyskać deklarację pomocy finansowej na rekonstrukcję muzeum od licznych firm, m.in. prywatnych banków Santander czy Itau oraz Banku Brazylii czy państwowego koncernu naftowego Petrobras.
Przyczyny pożaru na razie nie są jasne i w tej sprawie dotychczas nie wypowiedział się żaden przedstawiciel władz. Do tragedii doszło, gdy muzeum było już zamknięte dla zwiedzających; nikomu nic się nie stało.
Założone w 1818 roku przez króla Portugalii Jana VI Muzeum Narodowe było jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych muzeów w kraju; w tym roku obchodzi 200-lecie istnienia.
W Brazylii pojawiają się opinie, że tragedii można było się spodziewać, m.in. ze względu na wprowadzone cięcia w finansowaniu muzeum. Według agencji EFE budynek przeciekał, w niektórych miejscach woda przesiąkała do wnętrza i wiele sal stało pustych. Wicedyrektor muzeum Luiz Fernando Duarte oskarżał w poniedziałek brazylijskie władze o "brak zainteresowania" instytucją w przeszłości. Ocenił, że nigdy nie było "wystarczającego i pilnego wsparcia", by dostosować do potrzeb instytucji będący obecnie siedzibą muzeum pałac, który był kiedyś rezydencją portugalskiej rodziny królewskiej.
W 2017 roku otrzymaliśmy (od państwa) 240 tys. reali (58,5 tys. dolarów), bo obcięli nam dużą część z 514 tys. reali naszego budżetu - podkreśliła z kolei wicedyrektor Serejo.
Minister kultury Brazylii przyznał, że "tragedii można było uniknąć" oraz że problemy w instytucji "narastały z biegiem czasu". Podkreślił jednak, że nie można wiązać pożaru z redukcją wydatków na muzeum, wprowadzoną przez rząd prezydenta Temera w celu uporządkowania wydatków publicznych po głębokiej recesji, z którą Brazylia zmagała się w latach 2015-2016. Minister ocenił, że do tragedii doszło w wyniku "lat zaniedbań" różnych rządów.
Roberto Leher, rektor Uniwersytetu Federalnego w Rio de Janeiro, któremu podlega muzeum, podkreślił, że wiadomo było o konieczności remontu budynku oraz o dużym ryzyku wystąpienia w nim pożaru. Zaznaczył, że instytucji na niedługo przed tragedią przydzielono sumę o równowartości ok. 5 mln dol. na prace renowacyjne, m.in. ulepszenie systemu ochrony przeciwpożarowej, jednak pieniądze nie zdążyły trafić na konto instytucji.
(j.)