Nikt nie ucierpiał w wybuchu w amerykańskiej ambasadzie w centrum Aten - poinformował Departament Stanu USA. Przyczyną eksplozji był atak rakietowy. Do zamachu przyznali się greccy lewacy.
Do wybuchu doszło około godz. 6.00. Według greckiej policji, rakieta została wystrzelona z budynku naprzeciwko ambasady. Pocisk uderzył w toaletę na trzecim piętrze budynku.
Świadkowie mówią, że eksplozja była bardzo głośna i spowodowała wypadnięcie szyb z okien kilku pobliskich budynków. Zdaniem policji, zniszczona została oficjalna tablica ambasady przy wejściu.
Grecki minister ds. porządku publicznego poinformował, że - według telefonicznych zapewnień anonimowych rozmówców - za zamachem stoi lewackie ugrupowanie Walka Rewolucyjna.
To najbardziej niebezpieczna organizacja terrorystyczna w Grecji. Przyznała się do sześciu zamachów, w tym na ministra kultury w maju ubiegłego roku i na ministra gospodarki w grudniu 2005 r.
Ambasada amerykańska jest jednym z najlepiej strzeżonych budynków w Atenach. Otacza ją 3-metrowe stalowe ogrodzenie. Ochrona strzeże wszystkich wejść i rogów ulic.