Australijski premier John Howard wezwał do etnicznej i religijnej tolerancji po fali zamieszek na tle rasowym, do jakich doszło w weekend w Sydney. Zamieszki rozpoczęły się od ataku pijanych białych wyrostków na ludzi o bliskowschodnim wyglądzie na miejskiej plaży.
Atak miał być reakcją na doniesienia, według których młodzież pochodzenia libańskiego pobiła na tej plaży, podczas poprzedniego weekendu, dwóch ratowników. W odpowiedzi arabska młodzież zaczęła demolować samochody i witryny sklepowe. Policjantów obrzucano kamieniami i butelkami. Rannych zostało 31 osób, w tym pięciu policjantów i dwóch sanitariuszy. Policja zatrzymała 28 osób.
Howard po raz kolejny zaprzeczył, jakoby do zamieszek doprowadziły ostrzeżenia rządu przed islamskim terroryzmem: Sugestie, że mimo posiadanej wiedzy nie powinniśmy o takich rzeczach mówić głośno, by nie wywoływać niepokojów, dla władz oznaczałyby całkowitą porażkę. Zamieszki były szokiem dla mieszkańców Sydney, które dotychczas uchodziło za metropolię, w której współżycie różnych grup etnicznych układa się harmonijnie.