Co najmniej 5 osób zginęło, a 40 jest rannych po zamachu terrorystycznym w okolicy Pałacu Westminsterskiego w Londynie. Wśród ofiar jest napastnik, który został zastrzelony przez policjantów. Kierowany przez niego samochód wjechał w kilku przechodniów. Kierowca następnie wyszedł i zaatakował policjantów nożem. Jeden z funkcjonariuszy nie żyje. Policja nie ujawnia na razie tożsamości sprawcy.
Co wiemy o ataku w Londynie:
- 5 osób nie żyje, w tym policjant i napastnik
- Rannych jest przynajmniej 40 osób osób, obrażenia niektórych opisywane są jako "katastrofalne"
- W ataku zostało poszkodowanych 3 policjantów, jeden zmarł w wyniku odniesionych obrażeń
- Policja ustaliła tożsamość sprawcy. Na razie jednak jej nie ujawniła. Podejrzany był prawdopodobnie inspirowany islamskim terroryzmem
- Atak rozpoczął się na Moście Westminsterskim. Kierowca taranował samochodem przechodniów, po czym zatrzymał się przed budynkiem parlamentu, gdzie rzucił się z nożem na policjantów
Kończymy relację na żywo. Dziękujemy za jej śledzenie. O najświeższych doniesieniach z Londynu będziemy informować w Faktach RMF FM i na bieżąco na RMF 24.
Służby donoszą, że wśród rannych są obywatele wielu państw, "których ambasady zostały o tym poinformowane". Nie ma informacji o tym, że wśród poszkodowanych byli Polacy.
W najbliższych dniach na ulice brytyjskich miast wyjdzie znacznie większa liczba funkcjonariuszy, zarówno uzbrojonych i nieuzbrojonych, którzy mają sprawić, że mieszkańcy poczują się bezpiecznie - poinformowała policja.
Ujawniono tożsamość zabitego policjanta, 48-letniego Keitha Palmera, który był częścią zespołu ochrony parlamentu i służb dyplomatycznych. Jak zaznaczyła policja, w momencie ataku terrorysty nie był on uzbrojony.
Myślimy, że wiemy kim był napastnik, pracujemy nad potwierdzeniem tego. Trwa śledztwo, pracujemy, ale jest za wcześnie, by przedstawić więcej szczegółów o tym mężczyźnie - poinformowała policja.
Policja: Do pięciu wzrosła liczba osób, które zginęły w ataku w pobliżu parlamentu. Wśród ofiar jest sprawca zamachu.
Brytyjska premier Theresa May określiła środowy atak terrorystyczny w Londynie jako "chory i zdeprawowany", podkreślając, że "jakakolwiek próba pokonania wartości, które reprezentuje nasz parlament, musi się skończyć niepowodzeniem".
Jakie wyzwania stoją teraz przed londyńską policją? Posłuchajcie relacji naszego korespondenta:
Przed atakiem ludzie chodzili po Londynie i się śmiali, teraz - miasto opustoszało - mówi RMF FM pan Robert, który zadzwonił na Gorącą Linię. Posłuchajcie:
W reakcji na ataki w pobliżu parlamentu w Londynie rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zaapelowała o zbiorowe przeciwstawienie się terroryzmowi i złożyła kondolencje bliskim ofiar.
Składamy kondolencje i zapewniamy o współczuciu dla wszystkich rodzin ofiar śmiertelnych. Nie popieramy i nie będziemy nigdy popierać terroryzmu. Uważamy, że jest to zło, któremu koniecznie trzeba zbiorowo się przeciwstawić - powiedziała Zacharowa na antenie telewizji Rosija 24. Sercem jesteśmy z Brytyjczykami i podzielamy ich ból - zapewniła.
Prezydent Andrzej Duda złożył kondolencje rodzinom ofiar środowego ataku terrorystycznego w Londynie.
"Moje szczere kondolencje dla rodzin ofiar ataku terrorystycznego w Londynie. RIP" - podkreślił Andrzej Duda we wpisie w języku angielskim zamieszczonym na Twitterze.
Media informowały, że napastnikiem był muzułmański kaznodzieja Abu Izzadeen, znany ze swojego radykalnego podejścia. Wiele jednak wskazuje, że mężczyzna jest nadal w więzieniu.
Brytyjska premier Theresa May jest "myślami z zabitymi i rannymi w przerażającym ataku, a także z ich rodzinami" - poinformowały służby prasowe Downing Street.
Premier jest na bieżąco informowana o postępach w śledztwie - podkreślono w oświadczeniu.
May poleciła, by na Downing Street w hołdzie ofiarom zamachu opuścić flagi do połowy masztu.
Brytyjscy parlamentarzyści mogą w końcu opuścić Pałać Westminsterski.
Prezydent Francji Francois Hollande zapewnił o swojej solidarności i wsparciu dla brytyjskiego narodu. Wyrażamy w imieniu Francji naszą całkowitą solidarność i wsparcie dla brytyjskiego narodu i premier Theresy May, która była w Izbie Gmin, kiedy do tego doszło - oświadczył szef państwa.
Terroryzm dotyka nas wszystkich - dodał, podkreślając, że "na poziomie europejskim trzeba się zorganizować", by stawić czoło zagrożeniu terrorystycznemu.
Po zajściach w Londynie prezydent USA Donald Trump zatelefonował do brytyjskiej premier Theresy May i zapewnił ją o swym pełnym poparciu. Rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział, że prezydent jest informowany na bieżąco o sytuacji w brytyjskiej stolicy.
Sekretarz stanu Rex Tillerson wydał oświadczenie, w którym złożył kondolencje oraz podkreślił, że USA "potępiają te straszne akty przemocy" i że "dla ofiar nie ma żadnej różnicy, czy dokonały ich jednostki z zaburzeniami, czy terroryści".
Rzecznik Departamentu Stanu Mark Toner zapewnił o gotowości USA do udzielenia Wielkiej Brytanii wszelkiego wsparcia.
Środowego ataku w pobliżu gmachu parlamentu w Londynie dokonał prawdopodobnie jeden napastnik - podał oficer antyterrorystycznych jednostek policji, informując jednocześnie, że przynajmniej jeden mężczyzna z nożem wszedł na teren parlamentu.
Podczas konferencji prasowej podano ponadto, że operacja policji wciąż jest kontynuowana. Oficer potwierdził również, że samochód, który jechał po Moście Westminsterskim, taranował przechodniów i policjantów.