Około 7 tysięcy ludzi zebrało się przed parlamentem w Tbilisi, by zademonstrować swój sprzeciw wobec władz. Protestujący domagali się ustąpienia prezydenta Michaiła Saakaszwilego i rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
Demonstrację zorganizowała Partia Konserwatywna. Była ona w szeregu sił demokratycznych, które w czasie „rewolucji róż” w listopadzie 2003 roku odsunęły od władzy prezydenta Eduarda Szewardnadzego. - Powołaliśmy ten rząd i teraz musimy zmusić go do rezygnacji - powiedział jeden z liderów partii.
Protesty to wyraz niezadowolenia z rządów Saakaszwilego, którym towarzyszyły wielkie nadzieje na poprawę sytuacji w kraju. Gruzja boryka się bowiem z poważnymi problemami gospodarczymi.