Złamanie zasad sanitarnych, niedostosowanie zajęć do potrzeb uczniów i upublicznienie wizerunku dzieci bez zgody rodziców – to wstępne wyniki nieformalnej jeszcze kontroli, którą kuratorium i ministerstwo edukacji prowadzą w szkole podstawowej w Zielonej Górze, do której zaproszono posła Łukasza Mejzę. Jak wynika z nieoficjalnych ustaleń dziennikarza RMF FM nauczycielce, która zorganizowała spotkanie, grozi postępowanie dyscyplinarne.

Łukasz Mejza był gościem jednej z klas zielonogórskiej podstawówki w ubiegły piątek. Skompromitowany były wiceminister sportu, który miał namawiać do kupowania pseudomedycznych terapii dla chorych dzieci, spotkał się z pierwszoklasistami w ramach akcji "Poznajemy zawody". Jak informowała Wirtualna Polska, nauczycielka prywatnie jest wspólniczką firmy sprzedającej maseczki. Oferty tego przedsiębiorstwa rozsyłał sam Mejza.

Szereg nieprawidłowości

Na początku tygodnia lubuskie kuratorium poinformowało, że rozpoczyna w tej sprawie kontrolę. W województwie lubuskim trwają jednak ferie, a dyrekcja szkoły oraz nauczycielka formalnie są na urlopach. Kuratorium nie ma więc możliwości wezwania ich na rozmowę. Nieoficjalnie do konsultacji z kierownictwem placówki doszło. Dyrektor przekonywał, podobnie jak wcześniej w rozmowie z TVN24, że nie został uprzedzony o organizowanym spotkaniu ani o tym, kto został na nie zaproszony.

Po pierwszych dniach dochodzenia kuratorium i ministerstwo edukacji dopatrzyli się szeregu nieprawidłowości w działaniach nauczycielki. Głównym zarzutem jest złamanie zasad sanitarnych. Do szkoły wprowadzono obcą osobę, a podczas spotkania nie zachowywano dystansu ani nie noszono maseczek. MEiN zwraca też uwagę, że przy doborze gościa nie oglądano się na podstawę programową, ani wiedzę pierwszoklasistów.

Część rodziców dowiedziała się o spotkaniu z internetu

Nie ma żadnej potrzeby, żeby 6, 7-latkowie, którzy edukację obywatelską mają jeszcze przed sobą, spotykali się z parlamentarzystami. Czym innym są wycieczki małych dzieci do Sejmu, po których zostają wspomnienia, a czym innym spotkania, ze skompromitowanymi na dodatek, politykami - mówi nieoficjalnie jeden z przedstawicieli rządu.

Wśród zarzutów resort edukacji wymienia też upublicznienie wizerunku dzieci w internecie bez zgody rodziców. Nauczycielka sama miała umieścić zdjęcia ze spotkania na jednym z portali społecznościowych. To zresztą za sprawą tych postów część rodziców dowiedziała się o pogadance z Łukaszem Mejzą. Nie dość, że rozpowszechnianie wizerunku bez zgody jest niezgodne z prawem, to w przypadku dzieci naraża także na niebezpieczeństwa związane z cyberprzemocą seksualną.

Formalna kontrola kuratorium rozpocznie się po zakończeniu ferii i powrotach z urlopu. Jest jednak przesądzone, że wobec nauczycielki, która zorganizowała spotkanie, prowadzone będzie postępowanie dyscyplinarne. 

Opracowanie: